"Dajcie tu jakąś muzyczkę"

wtorek, 28 kwietnia 2015
Dzisiaj Mania włączyła radio. Już wcześniej gmerała palcami przy amplitunerze, ale pierwszy raz udało jej się włączyć dźwięk. Mam wrażenie, że teraz już zostanie domowym DJem.

Urlop

poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Taki urlop nieurlop. Bo z jednej strony urlop to mam cały czas - macierzyński. A z drugiej, co to za urlop, na którym się wstaje o 7 rano. Ale jakiś tam jest, inne miejsce, inny klimat, troszkę atrakcji :) I nie trzeba gotować :P

Marynia pierwszy raz oglądała łabędzie i pierwszy raz płynęła statkiem. Nawdychała się też leśnego powietrza, mam nadzieję, że na zapas, bo ostatnio zapylenie w Warszawie przekracza normy.
Trochę gorzej się jej spało, bo mieliśmy jeden pokój, a przecież ona śpi jak zajączek pod miedzą - co jakiś hałas, to nastawia uszy. Strzepanie kołdry - patrzy. Kichnięcie - patrzy.

Słomka zaliczona

niedziela, 26 kwietnia 2015
Marysia to urodzony łasuch. Jak już zaczęła poznawać smaki, to nie ma, że odpuści spróbowania tego, co jedzą inni. I tak podżera w knajpach z naszego talerza to, co można jej dać. Raz nawet udało jej się jak mewie na plaży wyszarpać z rąk ciastko owsiane. Dzisiaj spróbowała całą musakę - bakłażana, mięso i odrobinę beszamelu. I nawet podpiła mi kawę. Jak to się stało? Zamówiłam w restauracji caffe latte, w końcu to urlop. A Mania tak patrzyła na sępa i patrzyła... Dam jej, ucieszy się, pogryzie tylko słomkę - pomyślałam. - Przecież nie umie pić przez słomkę, a zęby idą, to chociaż dziąsła posmyra. Dałam. Po dwóch sekundach brązowy płyn wędrował już wzdłuż słomki. No co mogę powiedzieć. Zuch. Urodzony ssak w końcu. Słomka zaliczona. Ponieważ woda butelką nie idzie jakoś, w domu Mania pije z kubeczka Doidy właściwie od pierwszej łyżeczki. Teraz wiem już, że na letnie wyjścia bidon powinien być zaakceptowany.

Nowe słowa

piątek, 24 kwietnia 2015
- Marysiu, powiedz "tata".
- Baba.
- Taa-ta!
- Baaba baba baba.

Wreszcie kilka dni temu Tomek usłyszał długo wyczekiwane "tata". A dzisiaj dla odmiany "pupa". A co!

Pierwszy kołtun

czwartek, 23 kwietnia 2015
Do kolekcji "pierwszych" doszedł dzisiaj pierwszy kołtun.  Hahaha, no nie mogę!


Wyprawa po dywan

poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Pani instruktorka fitnessu powiedziała, obserwując Manię, że ma ona wystarczająco silne nogi do raczkowania, tylko się ślizga po podłodze. Dostanie dywan, to będzie raczkować. 

Dywanu docelowo w naszym mieszkaniu ma nie być, więc patrzyłam za tanim dywanem (Ikea?) albo kawałkiem taniej wykładziny, żeby można było ją dociąć do mebli. Ostatecznie wytargaliśmy wczoraj dywan od mojej mamy. Babcia kocha - babcia da :) Mania na razie się z nim oswaja, tj. ucieka z niego od razu na podłogę :p

Basen

niedziela, 19 kwietnia 2015
Dzisiaj byliśmy z Marynią na basenie. Było fajnie. Marysi też się podobało :)


Demolka maty

sobota, 18 kwietnia 2015
Demolka maty teraz już na porządku dziennym :P




Ech, ta marchew

wtorek, 14 kwietnia 2015
Prześcieradło 5 h po założeniu. Plus 3 komplety ubranek. Panie Boże, jak kiedyś będziesz stwarzać jeszcze jakiś świat, to zrób tak, żeby marchewka była biała. Amen.


Zapasy

poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Mania jako pełnoprawny mieszkaniec naszego domu ma jeden pokój z trzech i jedną szufladę w zamrażarce z trzech :) A tam same zapasy od mleka, przez indyka i łososia z ziemniakami, marchwią, szpinakiem lub burakiem, po jesienną dynię i owoce. Ledwo się to wszystko tam mieści!


Marysia robi porządki

sobota, 11 kwietnia 2015
...pomaga jak może ;)





Jemy to samo ;)

sobota, 11 kwietnia 2015
Dzisiaj po raz pierwszy jemy to samo z Marynią ;) Najpierw zjadła z mojego talerza parę łyżeczek zupy z pora, zielonego groszku i mięty, a potem wsunęła prawie cały słoik zawierający zmiksowaną wołowinę, kluseczki z pszenicy durum i pomidory. Już nie mogę się doczekać, kiedy regularnie zacznie jeść to, co my.

Okulary przeciwsłoneczne dla maluszka

piątek, 10 kwietnia 2015
Chyba wszyscy doskonale zdają sobie sprawę ze szkodliwości promieniowania UV. Przemysł kosmetyczny uświadomił nas, że promieniowanie niszczy skórę i włosy. I tak oprócz typowych olejków i kremów przeciwsłonecznych mamy też kremy do twarzy, lakiery do włosów czy pianki do włosów z filtrem.

O nasze dzieci dbamy jeszcze bardziej. Kupujemy kremy z wysokimi filtrami, czytamy o filtrach mineralnych... 

Szkoda, że przemysł kosmetyczny ma mało do czynienia z oczami. Bo mało kto tak do końca zdaje sobie sprawę, że promieniowanie UV szkodzi też oczom, które bardzo łatwo je absorbują. Reakcją na silne słońce może być np. pieczenie, zaczerwienienie czy łzawienie oczu. Ale też przewlekła ekspozycja ma swoje skutki. Ogólne starzenie się tkanek, posłoneczne uszkodzenie rogówki, zaćma to tylko kilka przykładów.

 Żródło: www.polki.pl

Najczęściej zakładamy dzieciom kapelusze/czapki z daszkiem i to jest dobre albo okulary przeciwsłoneczne i to zazwyczaj nie jest dobre. Bo zazwyczaj kupujemy je na bazarze, w drogerii albo w sklepie odzieżowym. Z filtrami mają coś wspólnego chyba wtedy, kiedy stoją na półce koło kremu do opalania. Żeby jeszcze były neutralne dla oka - wiadomo, bo ładne, bo dziecko chciało, niech wygląda jak dorosły, niech się pomizdrzy przed innymi dziećmi. Ale takie ciemne szkiełka szkodzą, bo rozszerzają źrenice i sprawiają, że jeszcze więcej szkodliwego promieniowania UV wpada do oka. Nawet dobre okulary z filtrem nie są wskazane dla niemowląt i małych dzieci, bo ograniczają dopływ powietrza do gałki ocznej i męczą wzrok. Wskazane są dla troszkę starszych dzieci.

Wniosek? Niemowlętom i małym dzieciom ubierzmy kapelusik z rondem albo kaszkietówkę. Jak już mamy bazarkowe okulary "przeciwsłoneczne", to załóżmy je dzieciom tylko do sesji sesji fotograficznej. Przy większych dzieciach można pójść do optyka i zainwestować w dobre okulary. Takie o dużej powierzchni, dobrze przylegające do twarzy (żeby promieniowanie nie atakowało oka bokami) i z dobrymi szkłami. Na tyle pierdół wydajemy pieniądze w przypadku dziecka, więc zamiast tego kupmy lepiej dobre okulary i dobre buty na letnie spacery. Aaa, i żeby nie było tak prosto - okularów też nie można ciągle nosić, bo - jak pisałam wyżej -ciemne szkła trochę męczą oczy, a przylegające ramki utrudniają oku oddychanie.

A co, gdy chcemy kupić okulary sobie bądź nastolatkowi?  Zasada jest ta sama, natomiast w przypadku gdy mamy wadę wzroku i na stałe nosimy okulary, warto też pomyśleć o szkłach korekcyjnych z filtrami UV bądź o soczewkach kontaktowych z takimi filtrami. I to nie tylko latem.

Dobre bo polskie: Pinokio

czwartek, 9 kwietnia 2015
Z ubraniami Pinokio zetknęłam się przez przypadek. Moja ciocia wpadła do mnie po porodzie ze spontaniczną wizytą, a że z pustymi rękami nie chciała przychodzić, to weszła z moją mamą do sklepiku "na rogu" i kupiła dwa bodziaki. Ubranka były mocno na wyrost, więc nadal czekają w pudełku na swoją kolej, ale bawełna była tak miękka i delikatna, że po jakimś czasie sprawdziłam, co to za marka. I przyznam, że sporo ubrań od Pinokio bardzo mi się spodobało i kilka z nich powędrowało do szafy Maryni.

Firma Pinokio to polski producent odzieży niemowlęcej i dziecięcej. Wszystkie ubrania produkowane są w Polsce, a 90-95% z nich w siedzibie firmy w Piotrkowie Trybunalskim, dzięki czemu ma ona pełną kontrolę nad całym procesem produkcyjnym. Materiały pochodzą od polskich lub niemieckich dostawców. Ubranka posiadają certyfikat "bezpieczny dla dziecka" (potwierdzający brak obecności substancji szkodliwych i toksyczych oraz metali ciężkich) i są dostępne w rozmiarach od 56 do bodajże 146 (w różnych kolekcjach i różnych typach ubrań jest różnie).


Mania stoi /dzieje się

wtorek, 7 kwietnia 2015
Nie nadążam notować :p Mania wczoraj stanęła sama w łóżeczku przy szczebelkach. Do tego, siedząc na moim brzuchu oparta plecami o uda, łapie za palce i też wstaje. Jakieś szaleństwo z tym jej rozwojem.


W książkach radzą, żeby przejść na kolanach cały dom, żeby sprawdzić, jakie zagrożenia są w zasięgu wzroku i ręki dziecka. Nie zdążyłam, bo Mania już 3 dni po pierwszym "kroku" przepełzła przez pół mieszkania, otwierając przy tym szafy i przestawiając wózek i suszarkę na pranie. Dosyć odważna ta moja dziewczyna, bo jej kolega z parku nie wychodzi np. poza obręb dywanu ;) Mania wreszcie może podejść sama do zabawki, do wszystkiego innego, co jest lepsze od zabawki, do lustra w korytarzu, żeby się poobserwować. Bardzo jest przy tych swoich eksploracjach zadowolona i dużo gada.

Co do gadania, to wyszła już z fazy śpiewania "lalalala" (ze zmienną intonacją to naprawdę wyglądało jak śpiewanie), a obecnym sponsorem ulicy Sezamkowej jest literka "w" ("w! w! w!", "wa!" "wawa", "ewa"), przełamywana znaną już dobrze "b". Możecie się domyśleć, że Tomek nie może przeżyć, że "baba" jest już od dawna, a "tata" nadal nie.

W nocy budzi się pierwszy raz między 23 a 2 (na szczęście często jeszcze nie śpię), potem drugi raz koło 4-5. Przypomniały mi się czasy, jak była noworodkiem. To chyba stres rozwojowy i mam nadzieję, że niedługo minie. Jeszcze do tego ząbkowanie, więc trochę marudzi i więcej czasu spędza na rękach (jak akurat nie przemeblowuje mieszkania). Za to lepiej zasypia w dzień, bo wcześniej ziewała, denerwowała się, a sen nie przychodził, a jak już się popłakała i zdenerwowała, to tym bardziej nie mógł przyjść. Teraz zasypia już dużo lepiej, ale tylko na naszym łóżku, więc trzeba ją pilnować, bo barykady z poduszek już nie działają. I powoli ilość drzemek skraca jej się do dwóch, z czym jest trochę zamieszania, bo czasem jeszcze przyśnie o 18, obudzi się o 20 i nie wiadomo, czy ją od razu kąpać i kłaść czy dać się trochę rozbudzić, a innego dnia znowu przeciągnie i po 19 idzie już spać na dobre.

Dzisiaj wieczorem to już było zębowe szaleństwo, po kilkunastu minutach obudziła się z płaczem, noszenie nie pomagało, mleko też nie, smoczek tym bardziej, płacz nie mijał, już Tomek miał biec do apteki po coś przeciwbólowego, ale akurat jak się zbierał, zaczęła przysypiać mi na rękach.

Produkcja pomponów

poniedziałek, 6 kwietnia 2015
DIY
Nasze kuzyneczki pozazdrościły nam pomponów. Więc korzystając z chwili, gdy dziadki noszą Marynię, ruszyłam z produkcją ;)

Wesołych Świąt!

niedziela, 5 kwietnia 2015


Mania pełza

sobota, 4 kwietnia 2015
Marynia przepełzła przez cały salon u sąsiadów. Za ładowarką od komputera ;) (Co było nawet do przewidzenia, bo na łóżku pierwszy raz popełzła za telefonem komórkowym). Potem dopełzła do bujaczka swojej młodszej koleżanki i przepchała go 2 metry dalej. Jak szaleć, to szaleć! 

Bardzo się cieszę z tego pełzania, bo już miałam obawy, że szybciej stanie i już pominie raczkowanie. Bo do jej kombinacji ruchowych należy dodać też próby stawania w łóżeczku. Już z tydzień temu obniżałam w nim dno. Zresztą wszędzie kombinuje, jak tu stanąć. Jak ją wkładam do krzesełka do karmienia, to też pręży nogi i nie chce ich zgiąć. Potrafi też złapać za czyjeś ręce i ciągnąć pupę w górę. Jak ją Tomek postawił na próbę, trzymając nawet nie pod pachy, tylko za ręce, to stała. Ale oczywiście to był wyjątek - normalnie jej nie stawiamy, żeby jej płaskostopia nie zafundować.

Nowe pieluszki

piątek, 3 kwietnia 2015
Mam wreszcie dwie pieluszki i woreczek od polskiej firmy Milovia. Po prostu je kocham! Są piękne :) Przyjechały chwilę temu, ale zamówienie zostało nieznacznie przekręcone, więc kurier dzisiaj dojechał z nowym.


Piękne są jeszcze Łowickie Ptaki z kogutkami, ale coraz ciężej je dostać. Ten i jeszcze inne cudne wzory poniżej.
Źródło: www.swiatpieluch.pl