Wczorajszy wieczór spędziliśmy z Marysią w izbie przyjęć.
Diagnoza: wirusówka. Na szczęście się nie odwodniła od biegunki. Wg pani
doktor, stan skóry wręcz rewelacyjny. Ale to się może zmienić w każdej sytuacji
i mocno się martwimy. Marysia jest apatyczna, smutna, troszkę rozweseliła się
na Wigilii, bawiąc się babci koralami. Wszyscy znajomi wrzucają zdjęcia
dzieci-mikołajków i reniferów, a u nas dzisiaj tylko szpitalna choinka. Mam
nadzieję, że jeszcze to nadrobimy. Dzisiaj wieczorem kolejna wizyta na izbie
przyjęć. W plecaku spakowane już wszystko do szpitala. Na szczęście wróciliśmy
do domu.
0 komentarze
Prześlij komentarz