Książki i gazety dla każdej odważnej dziewczyny

niedziela, 17 grudnia 2017
W sprawianiu, by nasze dziewczyny były odważne i pewne siebie, może nam pomóc dobra literatura.

Kilka dni temu przyjechała do mnie książka "Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek" Eleny Favilli, Francesci Cavallo (ja też jestem młoda, co nie?), a w kolejce czeka "Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy" Anny Dziewit-Meller. Wypatrujcie recenzji. Ale co tam! Tym razem polecę ją Wam w ciemno :D


"Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet"



Dziewczynka i miecz

czwartek, 7 grudnia 2017

W sobotę na moje imieniny wpadła do mnie częściowo dzieciowa ekipa. W którymś momencie jedna z dziewczynek zapytała: "Czyj to miecz?". "Mani". "Mani??". "No Mani. A co? Dziewczyny nie powinny mieć mieczy?". Chwilę zajęło jej przemyślenie odpowiedzi.

Mania i miecz

Miecz ten kupiłam na wakacjach. Wcale nie chciałam. Ale słyszałam "Mamo, meć" i "mamo, meć". Ja nie lubię nadmiaru zabawek. Nie lubię tych dużych, nieporęcznych czy niefukcjonalnych. Do miecza trzeba raczej dwóch osób. A i schować nie ma jak, bo ani to w pudełko ani na półkę. Cisnęły mi się na usta słowa "Nie, bo to zabawka dla chłopców", bo pewnie szybko zamknęłyby temat. Ale wiedziałam, że zrobię to wbrew sobie i ostatecznie ugryzłam się w język. Mogłam tłumaczyć, że za duży, że za dużo zabawek, że nie lubię zabaw w wojnę, ale nie że dziewczynce nie wypada. A może jednak nie wypada? Co uważasz?

Ostatecznie obiecałam poszukać małego miecza. Znaleźliśmy go w miesiąc później. Znowu kilkakrotnie usłyszałam "Mamo meć", co tylko potwierdziło, że Mania pamięta i że jej zależy. Kupiłam. Czasem wydaje mi się, że kupiłam ten miecz na złość życiu, chociaż to trochę górnolotnie brzmi.

Dlaczego dziewczynom tak dużo rzeczy nie wypada? Dlaczego nam kobietom nie wypada? Dlaczego człowiek nie może robić, czego pragnie, jeżeli tylko nie krzywdzi tym drugiego człowieka?

"Brzydki" obraz polskich dziewczyn

Czy wiesz, że młode Polki są najbardziej zakompleksionymi nastolatkami w Europie (wg raportu Health Behaviour in School-aged Children stworzonego przez ONZ)? 61% badanych 15-latek uważa, że jest zbyt gruba (a realnie grupa otyłych dziewczyn w tym wieku jest duużo mniejsza), połowa 12-latek, a nawet już 9-latki patrzą krytycznie w lustro! Badania instytutu badawczego NASK pokazują, że większość nastolatek żyje w rzeczywistości wirtualnej, skrupulatnie kreując swój obraz, a prawie połowa jest ciągle on-line. Dziewczyny te mają niską samoocenę, szukają w lajkach potwierdzenia swojej wartości, nierzadko zrobią totalnie głupie rzeczy, żeby tylko zaimponować grupie rówieśniczej.

Mnie ta wiedza przeraża. Bo wiem, że prędzej czy później, mniej lub bardziej ten temat dotknie moją córkę.

Wypaczany feminizm

Ostatnio "feministka" używane jest coraz częściej w negatywnym znaczeniu. W opinii niektórych feministki to baby goniące facetów do mycia okien, babochłopy w dresach, kobiety obrażające się, że przepuszcza się je w drzwiach czy dżenderry ubierające synów w spódnice, bo przecież płeć nie istnieje. Tak szczerze, to poza kobietami próbującymi (nie mówię nawet, że równo, ale jakkolwiek) podzielić obowiązki domowe, w całym swoim życiu nie spotkałam żadnych z powyższych.

I ja też jestem feministką, mimo że tej nazwy raczej nie używam, bo wierzę, że:
- kobieta jest tak samo mądra jak mężczyzna,
- kobieta ma potencjał stać się naukowcem, prezesem spółki czy prezydentem,
- kobieta ma prawo głosować i wyrażać swoje zdanie,
- kobieta ma prawo poderwać faceta,
- kobieta powinna być oceniana tak samo jak facet, gdy pójdą na pierwszej randce do łóżka (a zwykle on playboy, ona kurwa),
- mężczyzna tak samo odpowiada za swoje dziecko i swój dom.

Równocześnie wierzę, że:
- kobiety i mężczyźni różnią się, nieznacznie różni się ich sposób postrzegania świata, a czasem ich potrzeby,
- równouprawnienie nie zwalnia nas z grzeczności,
- klasyczny model rodziny jest ok., tak długo, jak obie strony są szczęśliwe,
- istnieje "chłopięce" i istnieje "dziewczyńskie",
- nigdy nie zagłosuję na kobietę tylko dlatego, że jest kobietą.

Sprzeciw społeczeństwa

Nadal bardzo razi chłopiec z wózkiem. Chociaż to przecież nie zboczenie a wczuwanie się w rolę OJCA (ojcostwo jest ok, tak?). Nadal martwi chłopiec pchający się do kuchni. A przecież mężczyźni są najlepszymi kucharzami (to naukowo potwierdzone, że mają lepiej rozwinięte kubki smakowe). Starsi boją się, że chłopak będzie zniewieściały, a może nawet stanie się gejem (chociaż nauka potwierdza, że trzeba się nim urodzić).

Nadal martwi dziewczyna chodząca po drzewach i zdzierająca kolana. Niby to normalne, ale zawsze jest strach, że zostanie babochłopem, wiecie, taką dziewczyną z politechniki z kawałów. Ja skakałam po drzewach i miałam fazę nienawidzenia sukienek. Teraz lubię.

Smuci mnie to, bo projektujemy na dzieci irracjonalne strachy, nie pozwalając im na rozwój, eksplorację, poznawanie siebie, testowanie swoich granic.

Niech dziewczyny będą silne

Chciałabym, żeby dziewczyny miały moc, takie amerykańskie girl power. Żeby znały swoją wartość. Żeby nie szukały jej potwierdzenia w oczach rówieśników. Żeby nie robiły głupot, by wkręcić się w towarzystwo. Żeby wiedziały, że mają życie w swoich rękach. Że mogą zostać inżynierem, naukowcem, wykładowcą. Że szczęście jest wewnątrz każdego z nas i nie zależy od męża czy księcia z bajki. Żeby umiały tupnąć i powiedzieć czasem "Nie", czasem "Chcę", a przede wszystkim "Potrafię". Że mogą być świetnymi kobietami w szpilkach i w dresie. Że świat stoi przed nimi otworem!


PS. Taką bluzkę ostatnio kupiłam Mani. Chyba domyślacie się, że na dziale chłopięcym?



W kolejnym poście napiszę Wam trochę o dziewczyńskiej literaturze :)

Zdjęcie główne: tvn24.pl za Disney