W sobotę na moje imieniny wpadła do mnie częściowo dzieciowa ekipa. W którymś momencie jedna z dziewczynek zapytała: "Czyj to miecz?". "Mani". "Mani??". "No Mani. A co? Dziewczyny nie powinny mieć mieczy?". Chwilę zajęło jej przemyślenie odpowiedzi.
Mania i miecz
"Brzydki" obraz polskich dziewczyn
Mnie ta wiedza przeraża. Bo wiem, że prędzej czy później, mniej lub bardziej ten temat dotknie moją córkę.
Wypaczany feminizm
- kobieta jest tak samo mądra jak mężczyzna,
- kobieta ma potencjał stać się naukowcem, prezesem spółki czy prezydentem,
- kobieta ma prawo głosować i wyrażać swoje zdanie,
- kobieta ma prawo poderwać faceta,
- kobieta powinna być oceniana tak samo jak facet, gdy pójdą na pierwszej randce do łóżka (a zwykle on playboy, ona kurwa),
- mężczyzna tak samo odpowiada za swoje dziecko i swój dom.
- kobiety i mężczyźni różnią się, nieznacznie różni się ich sposób postrzegania świata, a czasem ich potrzeby,
- równouprawnienie nie zwalnia nas z grzeczności,
- klasyczny model rodziny jest ok., tak długo, jak obie strony są szczęśliwe,
- istnieje "chłopięce" i istnieje "dziewczyńskie",
- nigdy nie zagłosuję na kobietę tylko dlatego, że jest kobietą.
Sprzeciw społeczeństwa
Niech dziewczyny będą silne
PS. Taką bluzkę ostatnio kupiłam Mani. Chyba domyślacie się, że na dziale chłopięcym?
W kolejnym poście napiszę Wam trochę o dziewczyńskiej literaturze :)
Zdjęcie główne: tvn24.pl za Disney
"Moje miasto Warszawa" to książka wydana przez Miasto Stołeczne Warszawa z wierszami Pawła Beręsewicza oraz ilustracjami Moniki Pollak. Dostały ją wszystkie warszawskie trzylatki w przedszkolach publicznych - mam nadzieję, że przedszkola prywatne to kwestia czasu.
Mania była bardzo podekscytowana, gdy ją dostała, a ja - powiem szczerze - myślałam, że to kolejna książka promocyjna miasta, a przede wszystkim pani Gronkiewicz-Waltz, bo nie omieszkała uwiecznić w książce niej swojej podobizny. Ale każdy kolejny wiersz sprawiał, że coraz bardziej się uśmiechałam. Wiersze są naprawdę ładne, ciekawe, pisane prosty żartobliwych językiem dostosowanym do maluszków. Bo utwór o pomniku syrenki tak naprawdę opowiada o fontannie u jej cokołu znienacka atakującej przechodniów (mokre skarpety!), Wisła to rejs statkiem i machanie osobom na brzegu, a w Centrum Nauki Kopernik brzmi komunikat, że zwiedzających uprasza się o dotykanie eksponatów, kręcenie korbką, ciągnięcie za sznurek i wywoływanie piorunów. Czyta się lekko, przyjemnie - pan Beręsewicz odwalił kawał dobrej roboty.
Jakiś czas temu wspomniałam Wam o pięknej akcji Tęczowy Kocyk. Dzisiaj chciałabym Wam przybliżyć kolejną grupę cudownych ludzi, głównie kobiet, i ich pracę.
Akcję "Ośmiorniczki dla wcześniaków" zapoczątkowała mama Asia Kmieć, która dowiedziała się o takiej akcji w Danii. Inicjatywie patronuje Fundacja Małych Serc, a zaangażowały się w nią setki osób, które charytatywnie szydełkują małe ośmiornice lub przekazują środki na materiały.
Byliśmy dzisiaj na Łysej Górze. Szukaliśmy tych tańczących czarownic, a jak po raz kolejny udowadniałam Mani, że nie istnieją. Kilka dni temu był taki czas, że cały Facebook i Instagram został przejęty przez szkielety, upiory i dynie. Halloween na całego. U nas w domu tego święta nie było. Dlaczego?
Od razu zaznaczam, że ten artykuł ma na celu pokazać, jak wygląda proces snu oraz jak możemy go naturalnie wspierać lub zaburzyć. Nie uczę treningu zasypiania, obce są mi metody 3-5-7, nigdy nie zostawiłabym płaczącego dziecka samego w łożeczku.
Czy wiesz, do jakiej przychodni chodzi Twoje dziecko? Kiedy ma najbliższe szczepienie? Gdzie jest jego książeczka zdrowia? Jak nazywa się jego ulubiona pani ze żłobka lub przedszkola? Jaka jest jego ulubiona bajka? Ulubiony kolor? Najlepszy kolega? Jak się je myje i przewija, jeżeli jest jeszcze niemowlęciem? Co lubi jeść na kolację? Czy dałbyś radę je samodzielnie uśpić?
"Animal ABC - book to look" G. Rzepecka-Weiss - recenzja + KONKURS
sobota, 7 października 2017Ja to mam szczęście do polskich-niepolskich książek :) 4 lata temu, gdy Mania miała -6 miesięcy i mieszkała sobie w brzuchu all inclusive, a ja spacerowałam w Cambridge, na wystawie zobaczyłam pięęękną książkę. Na okładce pisało "Maps" i wyraźnie była ona napisana dla dzieci. Och! Żeby u nas były tak fajne książki, pomyślałam z małym smutkiem, głaszcząc się po brzuchu. Podeszłam bliżej i czytam "Aleksandra i Daniel Mizielińscy" - no polska książka, na bank!
Gdy ostatnio dostałam książkę od kolegi, który mieszka za granicą, przeczytałam na okładce "Animal abc". Światowiec, pomyślałam i serdecznie się ucieszyłam z prezentu. Bardzo lubię dostawać zagraniczne książki, bo ich sprowadzanie do kraju jest drogie, a sama przywożę je osobiście raz na dwa lata, gdy odwiedzam rodzinę w Wielkiej Brytanii. Ale, ale, znowu patrzę na autora, a tu "Gabriela Rzepecka-Weiß". No trochę nie brzmi mi to na Angielkę ;) Oczywiście nazwisko też mi coś mówiło - autorka jest siostrą mojego kolegi, również matką, lingwistką, graficzką i właśnie wydała swoją książkę. Z całego serca gratuluję!
Co robić, gdy ciągle pada, w domu się nudzi, a dziecko jest za małe na wycieczkę do muzeum?
Jest niedaleko Warszawy bardzo fajne miejsce. Mało znane, chociaż ostatnio nawet widziałam ich reklamę. Ba!, nawet po wjechaniu na podwórko zastanawiasz się czy jesteś w dobrym miejscu. To Galeria Figur Stalowych inspirowana Galerią Figur Woskowych. Mieści się w Pruszkowie przy skupie złomu. Jak widzicie czołg, to jesteście w dobrym miejscu, bo to Skup Złomu Przy Czołgu :)
My wybraliśmy się tam rok temu z prawie dwuletnią Manią. Zobaczcie!
Galeria Figur Stalowych ma wiele ładnych i misternie wykonanych modeli. Są zwierzęta, Hulk Hogan, Trasformersi, różni obcy i predatorzy, których totalnie nie kojarzę, ale koleżanka oglądająca tego typu filmy była zachwycona. Do tego figury prawie-jak-woskowe Baracka Obamy i Michaela Jacksona, bohaterowie Avatara, laleczka Chucky, którą Mania chyba instynktownie przydusiła, dla dzieci Minionki, postaci z "Madagaskaru" i "Króla Lwa". Modele można dotykać, wsiadać na motory i do samochodów (twardo!). Dzieci będą więc zachwycone. Wszystko w dużej zadaszonej hali. Jest cieplej niż na dworze, ale z racji tego, że jest to hala, może być troszkę chłodno, więc wiosną i jesienią nie zapomnijcie o ciepłej bluzie.
Bilety normalne kosztują 25 zł, ulgowe 17 zł, dzieci do 3 lat bezpłatnie, bilet rodzinny (2+2) 80 zł
Otwarte codziennie 8:00-18:00.
Adres: ul. Przejazdowa 17, Pruszków
www.galleryofsteelfigures.com/
Przyszła jesień. Niektóre dzieciaki biegają już w czapkach, inne nie. Dla matek to taki irytujący czas otwarcia sezonu pt. "A gdzie jest czapeczka?". A te zakładające mogą dla odmiany usłyszeć: "Jak już teraz zakładasz czapkę, to co będziesz robić, jak będzie -10 stopni?". Bo pamiętaj: co nie zrobisz, to będzie źle.
Trzy główne metody dobierania ciepłoty ubrań
Młode mamy często zastanawiają się, jak ubrać dziecko. Główne opinie w temacie, to:
6 ważnych kwestii, które dobrze uwzględnić przy ubieraniu
2) Latem nie przesadzajmy z ubieraniem. Dziecku w gondoli nie musimy ubierać czapki od słońca - tę funkcję spełnia buda, a dziecku jest chłodniej. Nie bójmy się też przy upałach ściągnąć skarpetki czy ubrać dziecko w samo body (tylko pamiętajmy o kremie przeciwsłonecznym lub parasolce). Jak chcemy większemu dziecku założyć coś na głowę od słońca, niech to będzie cieniutka chusteczka czy czapka z daszkiem (wtedy chroni też oczy) - czapka uszanka wiązana pod brodą w duże upały to lekka przesada.
3) Dla odmiany dzieci wózkowe warto trochę cieplej ubrać niż siebie na zimowe spacery, gdyż my się ruszamy, rozgrzewamy ruchem i dodatkowo wysiłkiem pchania wózka, a one leżą/siedzą bez ruchu i naprawdę potrafią zmarznąć (jak kiedyś umówiłaś/łeś się zimą na dworze i musiałaś/łeś czekać na spóźnialskiego, to znasz to uczucie). Oczywiście alternatywą kombinezonu jest śpiwór do wózka.
4) "Zimny chów" (pogodowy, a nie emocjonalny) jest wskazany dla zdrowia i hartowania organizmu. Co więcej, lekkie przechłodzenie jest lepsze niż przegrzanie. Czy uwierzysz, że w wielu przedszkolach w Skandynawii dzieci drzemią wiosną i jesienią na tarasie?
6) Ostatni, ale wcale nie najmniej ważny:
Jak tak naprawdę odczuwamy termperaturę?
Jak to jest, że po gorącym lecie 18 stopni Celsjusza odczuwamy jako zimno, a po mroźnej zimie te same 18 stopni wydaje się nam być prawie latem? W tym pierwszym przypadku zakładamy kurtki, w tym drugim potrafimy wyjść z domu w krótkim rękawku. I jak to jest, że dużo bardziej marzniemy, gdy temperatura spada z 15 stopni na 5 niż z -5 na -7? Odpowiada za to nasze względne a nie bezwzględne odczuwanie temperatury.
Zdjęcie: licencja CC0/Alexas_Fotos
"Wszyscy ziewają" Anity Bijsterbosch to prosta książka z małą ilością tekstu, prostymi (acz ładnymi) rysunkami, za to z arcyciekawym pomysłem. Opisać ją można jednym zdaniem: pokazuje 9 ziewających zwierząt i ziewające dziecko. Ale nie o to tu chodzi. Cała radość jest w tym, że ziewa się, fizycznie kłapiąc szczękami, dzięki specjalnym okienkom. Tak mało a tak dużo! Na końcu sowa szepcze "Ciiii" i wszyscy zasypiają. Razem z Tobą, rodzicu. I z Twoim dzieckiem (oby). A jak nie uśniecie, to na pewno zaczniecie nieźle ziewać. W końcu ziewanie jest zaraźliwe ;)
Mania: "Jakby co, to jestem tu." Po chwili: "Mamoooo, było jakby co?"
Mania: "Jak się idzie za sobą, to się mówi na gąsiora" :D
Wujek Arek ma urodziny.
Ja: "Tak, możesz."
Mania: " mamy prezent?"
Ja: Tak, składkowy.
Mania: To ja nie chcę. To ja chcę swój.
Ja: To możesz mu coś namalować.
Mania: Nie, czekoladki mu dam!!! (po chwili:) Tylko daj mi taką łaaaadną torebeczkę.
Mania: "W przedszkolu dzieci będą płakały, będą się bały. A ja im powiem: zawsze one przychodzą, mamy".
04/08
Ja: "Nie szalej przez chwilę, żeby cię matka mogła ubrać."
Mania (trochę zdziwiona): "Dlaczego matka?"
Ja: "No ja..., matka to mama."
Mania: "Ale matka brzydko."
Ja: "Czyli co? Mama?"
Mania: "Uhm"
12/08
Generalnie bardzo lubię książki Herve Tulleta, chociaż niektóre wydają mi się robione po linii najmniejszego oporu. Przed Dniem Dziecka zauważyłam nowo wydaną serię Herve Tulleta w Empiku z naklejką "tylko w empiku" i postanowiłam dorzucić jedną córce do prezentu. Po kilku minutach oglądania wybrałam tę, która najbardziej mi się spodobała i która w mojej opinii była jeszcze w stanie zaciekawić prawie trzylatkę.
Nie wiem, czy wiecie, ale obie lalki-bobasy mają u nas status członka rodziny. Mogę z dumą pochwalić się, że jestem babcią :) Lale mają swoje gadżety: wózki, smoczki, butelki.
Czy wiesz, że nieodpowiedni dobór naczyń może wpływać na zdrowie i wagę Twojego dziecka?
Kiedyś w Polsce królowały surowce naturalne. Dzieci ubierało się w bawełnę, wełnę (nikt wtedy nie płakał, że nie wolno, bo może się pojawić alergia, dopiero jak się okazjonalnie pojawiła, to się wełnę wykluczało), w domu były metalowe garnki, szklane butelki i słoiki. I smoczki kauczukowe. Co ciekawe, nie było też praktycznie śmieci, bo zniszczone ubrania szły na szmaty, a te potem były wrzucane do ognia, garnki zostały zeżarte na dworze przez rdzę w jeden-dwa sezony (nie było jeszcze stali nierdzewnej), szkło służyło długo, a jak się już potłukło, to uzupełniało betonowe fundamenty. żyliśmy dużo bardziej ekologicznie. Ale to już historia na inny wpis.
Byłam niedawno na urlopie na Sardynii. Kilka dni wcześniej usłyszałam od bliskiej osoby pytanie, czy mam strój jednoczęściowy, bo przecież chyba tak się nie pokażę na plaży. No przecież! Moje cztery kilogramy lekkiej nadwagi są tak wstrętne, że najlepiej, żebym chodziła w worku pokutnym z otworami wyciętymi na oczy!
Mania: "Co to?"
Ja: "No zgadnij. Takie białe. Zimą było. Leży warstwą na drzewach i ziemi..."
Mania: ?
Ja: "Na 《ś》"
Mania: "Nasiono?"
Mania: "Ciociu, a ja będę mieć braciszka!" (nic mi o tym nie wiadomo)
Ciocia: "A jak będzie mieć na imię?"
Mania: "Julka!"
Ciocia: "Jak braciszek, to chyba Julek?"
Mania: "Nie, Julka!"
➡ Przychodzisz do pracy, a przy twoim biurku ktoś siedzi. "To jest Jola. Ona jest nowa. Musisz być gościnna i podzielić się z nią swoim biurkiem", mówi szef.
Albo:
➡ Siedzisz na ławce przy placu zabaw, dosiada się ktoś, wydziera Ci z rąk telefon z komentarzem, że tylko sobie smsa wyśle.
"O mama, daj, daj, ja chcę! (do słuchawki:) Mamo!! Jestem u babci! Kocham cięęęę!!! Bardzo cię kocham! Zdrowia! I nie mam skarpetek!!!!!!"
Tata: "Ojej, założyłem Ci majtki w złą stronę"
Mania: "Taki gapcio jesteś!"
Sytuacja 1. W szkole rodzenia położna doradza, by szpitalu zapłacić 50 zł za lepszą szczepionkę ma WZW. Jak to lepszą? To są gorsze? I dlaczego system zdrowotny oszczędza na niemowlętach???
Kilkanaście już lat temu Nasza Księgarnia postanowiła wznowić wydanie serii, ale w zmienionej formie. Po 10 opowiadań zostało zebranych w jeden tom w twardej oprawie z dokładnym odwzorowaniem treści i tak charakterystycznymi rybkami i koniczynkami na okładce. Olbrzymie brawa dla wydawnictwa za zachowanie rysunków świetnych polskich rysowników i odwzorowanie graficzne starych wydań łącznie z okładkami zewnętrznymi i wewnętrznymi, przez co pewnie niejednemu rodzicowi oczy zaszkliły się ze wzruszenia, jak brał tom do ręki i przypominał sobie stare opowiadania. Ja w każdym razie sporo z nich pamiętałam łącznie z obrazkami, co mnie zaskoczyło. Takich "oryginalnych" tomów do tej pory wydano już osiem, a do tego jeszcze kilka innych ("Baśnie braci Grimm", "Mitologia" czy "Dzieci z Bullerbyn") w spójnej oprawie.
Ja: "Kupiłam ci skarpetki"
Nigdy bym nie przypuszczała, że tak spędzę którekolwiek Święta. I nie, nie wyjechaliśmy wszyscy na Kanary.
Wyeksmitowałam za to całą swoją rodzinę do teściów. Leżę teraz w wannie w pustym mieszkaniu i nawet nie jest mi smutno. Odpoczywam. Tę małą chwilkę.
W poniedziałek odebraliśmy moją mamę ze szpitala po ciężkiej operacji. Jej koleżanka, która miała się nią opiekować za stary dług, stwierdziła, że jednak przyjedzie po Świętach. Wzięłam więc zwolnienie lekarskie na opiekę, po które zresztą musiałam się ustawić o 6:30 w kolejkę do recepcji POZ, bo "bogowie ortopedzi" nie zniżają się do tak błahych rzeczy, jak wypisanie zwolnienia czy skierowania.
Zamieniłam więc mamy kawalerkę w mały szpital, załatwiłam skierowanie na zdjęcie szwów i pobranie krwi. Do tego nałożyło się składanie papierów do przedszkoli, o których w tym wszystkim totalnie zapomniałam, zakupy przedświąteczne, wizyty w aptece, zawożenie Mani do przedszkola i kursowanie między dwoma mieszkaniami (żeby dziecko rano ogarnąć, a wieczorem położyć spać) i próby nauki, o porządkach już nie wspominając, bo nie zostało na nie za dużo czasu.
O tym, że w Wielki Czwartek przedszkole jest zamknięte przypomniałam sobie przy zamkniętej furtce. Przez paskudną pogodę spędziłyśmy więc dwa dni we trzy (jedna leżąca, jedna biegająca i jedna gotująca i ogarniająca to wszystko) na 30 metrach kwadratowych. Mania się nudziła, więc szalała, chwilę wytchnienia przynosiła mi godzina jej drzemki.
Namówiłam więc męża na wyjazd na Święta do teściów, chociaż po pierwszej myśli ostro odrzuciłam ten pomysł. Pomyślałam, że Mani i mężnemu będzie dużo weselej z moimi teściami i szwagierką niż samym w domu lub tu ze mną w szpitalnej kawalerce, że mężny więcej odpocznie, bo dziadkowie się nimi zaopiekują, że zamiejscowa babcia wreszcie będzie mogła pomalować jajka razem z Manią.
Ugotowałam dzisiaj barszcz i zrobiłam sałatkę, żeby jutro było gotowe, wytrzymałam 2,5 godziny Mszy (zawsze zapominam, że ta sobotnia jest tak przeraźliwie długa, ale chociaż poczułam klimat Świąt), a teraz na szybko szybko ładuję baterie. Jutro Wielkanoc. Życzę Wam zdrowia, odpoczynku i błogosławieństwa Bożego! A sobie już chyba tylko siły do nauki i wytrwałości do czerwca.
W dawnych czasach znałam wszystkich sąsiadów z klatki i sporo z bloku. Byłam niejadkiem, więc obiady jadałam u sąsiadów piętro wyżej. Mieszkali tam kilka lat starsi bliźniacy. Mieli oni ciocię w Stanach czy Niemczech, która poza ciekawymi słodyczami wysyłała różne rzeczy, których w Polsce nie było. Np. talerzyk z helikopterem na dnie. Więc szurałam łyżką po dnie, żeby dobrze obejrzeć ten helikopter :D W ogóle w grupie jest lepszy apetyt, więc mama np. gotowała jajko i szłyśmy je zjeść gościnnie. Czasami, jak ktoś nie domknął drzwi mieszkania, to zasuwałam do nich do góry na czworakach. W dół nie umiałam, ale mama doskonale wiedziała, gdzie mnie znaleźć.
Mężny: Nie mogłabyś, bo masz post od słodyczy, a ona jest baaardzo słodka!
A tak w ogóle, to kobiecie przed porodem pojawiają się czasem dziwne myśli i przemyślenia, np. "Jaki kupić płyn do higieny intymnej?" lub "Czy powinnam kupić specjalny płyn o mycia butelek?"
Ja: "A powiedz, jakie zwierzątko chcesz, to ci powiem po angielsku."
Mania: "Strusia!"
Tata: "A skąd ty znasz takie zwierzątko?"
Nasze nocne rozłąki mogę policzyć na palcach jednej ręki: mój kilkudniowy pobyt w szpitalu, służbowy wyjazd integracyjny z noclegiem, krótki wyjazd z mężnym do mojej rodziny na Ukrainę. W czasie tego ostatniego zostawiliśmy Manię po drodze u teściów, bo nie było sensu ciągnąć jej tylu kilometrów. Poszliśmy spać wszyscy razem, my się zerwaliśmy w drogę koło 6 rano, zostawiając śpiącą Manię, a wróciliśmy drugiego dnia koło północy - więc Mania dwa razy zasypiała z babcią. Całkiem bezboleśnie to wyszło.
Mężny odwiózł Manię i teściową dzisiaj i zostaje do jutra, żeby Mania jeszcze pierwszą noc oswoiła razem z nim. Myślałam, że pierwsze 2-3 dni przelecą bez problemu, a najwyżej potem zaczną się "schody". Rozwiązaniem awaryjnym jest pojechanie po nią w środku tygodnia, zabranie do domu i urlop na żądanie.