Nietypowe Święta

niedziela, 16 kwietnia 2017

Nigdy bym nie przypuszczała, że tak spędzę którekolwiek Święta. I nie, nie wyjechaliśmy wszyscy na Kanary.

Wyeksmitowałam za to całą swoją rodzinę do teściów. Leżę teraz w wannie w pustym mieszkaniu i nawet nie jest mi smutno. Odpoczywam. Tę małą chwilkę.

W poniedziałek odebraliśmy moją mamę ze szpitala po ciężkiej operacji. Jej koleżanka, która miała się nią opiekować za stary dług, stwierdziła, że jednak przyjedzie po Świętach. Wzięłam więc zwolnienie lekarskie na opiekę, po które zresztą musiałam się ustawić o 6:30 w kolejkę do recepcji POZ, bo "bogowie ortopedzi" nie zniżają się do tak błahych rzeczy, jak wypisanie zwolnienia czy skierowania.

Zamieniłam więc mamy kawalerkę w mały szpital, załatwiłam skierowanie na zdjęcie szwów i pobranie krwi. Do tego nałożyło się składanie papierów do przedszkoli, o których w tym wszystkim totalnie zapomniałam, zakupy przedświąteczne, wizyty w aptece, zawożenie Mani do przedszkola i kursowanie między dwoma mieszkaniami (żeby dziecko rano ogarnąć, a wieczorem położyć spać) i próby nauki, o porządkach już nie wspominając, bo nie zostało na nie za dużo czasu.

O tym, że w Wielki Czwartek przedszkole jest zamknięte przypomniałam sobie przy zamkniętej furtce. Przez paskudną pogodę spędziłyśmy więc dwa dni we trzy (jedna leżąca, jedna biegająca i jedna gotująca i ogarniająca to wszystko) na 30 metrach kwadratowych. Mania się nudziła, więc szalała, chwilę wytchnienia przynosiła mi godzina jej drzemki.

Namówiłam więc męża na wyjazd na Święta do teściów, chociaż po pierwszej myśli ostro odrzuciłam ten pomysł. Pomyślałam, że Mani i mężnemu będzie dużo weselej z moimi teściami i szwagierką niż samym w domu lub tu ze mną w szpitalnej kawalerce, że mężny więcej odpocznie, bo dziadkowie się nimi zaopiekują, że zamiejscowa babcia wreszcie będzie mogła pomalować jajka razem z Manią.

Ugotowałam dzisiaj barszcz i zrobiłam sałatkę, żeby jutro było gotowe, wytrzymałam 2,5 godziny Mszy (zawsze zapominam, że ta sobotnia jest tak przeraźliwie długa, ale chociaż poczułam klimat Świąt), a teraz na szybko szybko ładuję baterie. Jutro Wielkanoc. Życzę Wam zdrowia, odpoczynku i błogosławieństwa Bożego! A sobie już chyba tylko siły do nauki i wytrwałości do czerwca.

Egzamin

wtorek, 4 kwietnia 2017
Mania naniosła książek do łóżka i zawołała: "Uczę się. Mamo, tylko mi nie przeszkadzaj".


Oznacza to, że zbliża się mój czerwcowy egzamin, cała rodzina odczuwa moją naukę, a ja nie mam czasu na nic. Na pisanie tym bardziej.
 
Marzy mi się poleżeć, nic nie robić i o niczym nie myśleć, marzy mi się wyjechać z rodziną nad wodę, marzy mi się wypić lampkę wina na balkonie z koleżankami. Ale postawiłam przed sobą pewien cel i muszę do niego dążyć.
 
Trzymajcie kciuki!