Anegdotka o kaszy

poniedziałek, 28 grudnia 2015
Ja: Marysiu, zjesz kaszę?
M.: Ekh, ekh, ekh!!
Ja: KASZĘ, a nie KASZEL... ;)

Najbezpieczniejszy (najlepszy?) prezent

sobota, 26 grudnia 2015
Kupiliśmy Mani pod choinkę chyba najlepszy prezent. Najlepszy, bo być może ratujący życie. Naszym nowym nabytkiem jest fotelik samochodowy. Miał być to model tzw. "następny" 9-18 kg, a w końcu kupiliśmy 0-18 kg, bo miał najlepszy wychył, a Mania przesypia 85% swoich podróży.


Fotelik jest montowany tyłem. Nie wyobrażam sobie innego sposobu wożenia dziecka. Mój mąż jest dobrym kierowcą, ale kilkakrotnie się nam zdarzało, że np. ktoś zajechał nam drogę, nawet nie używając kierunkowskazu i mnie ostre hamowanie wbiło tak w pasy, że ledwo mogłam oddychać, a Marysia nadal spokojnie spała w swoim pierwszym foteliku montowanym tyłem. Bardzo chciałam, żeby tak zostało. Zresztą te w testach wypadają lepiej. Nasz jest montowany na pasy lub isofix, ma cztery gwiazdki i został wyprodukowany w Finlandii. I zdał najtrudniejszy test fotelików Test Plus.

Psia Mania

czwartek, 17 grudnia 2015

Mania jest psomaniaczką. W czasie spacerów poszukuje psów w parku, wyszukuje ich w książkach, prosi o psie piosenki na You Tube.

Wczoraj wieczorem przeszła samą siebie. Już prawie zasypiała, aż tu na dworze zaszczekał pies. Wstała, ał ał ał, zeszła z łóżka, podbiegła do okna, ał ał. Podniosłam ją na parapet, wpatrywałyśmy się w ciemną noc rozświetloną osiedlowymi latarniami dobre kilka minut. Pies zniknął. Nie mogła tego zaakceptować, jeszcze 3 razy wędrowałyśmy do okna sprawdzić. Ał ał ał.

W końcu poszła do swojego pokoju, przytargała wielkiego ikeowskiego psa, wdrapała się z nim na nasze łóżko i dopiero tak usnęła. Śnij o psim świecie, Maleńka!

Nadrabiam miganie

poniedziałek, 7 grudnia 2015
Nie wiem, czy spotkaliście się z ideą bobomigów albo migusi. To metoda uczenia dziecka języka migowego z niektórymi znakami uproszczonymi dla potrzeb dzieci.

Ja kiedyś zaczęłam dla zabawy, ale że a) Mania niespecjalnie się tym interesowała, b) ludzie (w tym chyba też rodzina) patrzyli na mnie jak na debila, szybko się poddałam. I żałuję. "Bez sensu uczyć ją migać, to mocno ruchowe energiczne dziecko, zaraz będzie mówiło" - słyszałam. Minął miesiąc, dwa, trzy, pięć, Mania mówi "tata", "baba", "da"/"dam" (=daj lub daję ci), "o to", "bam", "am", "ba" (=but), czasem "mama", do tego "a-a" (=hał hał) i "niał" (=miał). A chciałaby dużo więcej. Rozumie właściwie wszystko. Jak mówię: "Zobacz, jakie niebo", zadziera wysoko głowę.

To, co nie umie powiedzieć, próbuje domigać w swoim wąskim repertuarze. Kiedyś łapała powoli, jak to małe dziecko, ale ja też trochę dałam ciała, bo niektóre jej nieudolnie pokazane migi zauważyłam po czasie (zdolności manualne dziecka też są ograniczone). Pierwszym jej zamiganym słowem był spacer, ale mi wydawało się, że po prostu robi papa dwoma rękami (w sumie papa też jest bobomigiem). Potem pojawił się nieśmiało pies. Pokazywała mi go na spacerze i w książce (często takiego maluśkiego). Często gdy wychodziłyśmy na spacer, migała psa i chodziłyśmy po parku w poszukiwaniu jakiegoś czworonoga. Teraz pokazuje na telewizor i miga psa, żeby puścić jej "Puszka Okruszka" albo "Pieski małe dwa".

Dziecionaśladownictwo

czwartek, 3 grudnia 2015
Maluchy bardzo chętnie naśladują dorosłych. Mania łapała swoją szczoteczkę do zębów i machała nią w buzi już jak miała jakieś 9 miesięcy. Wcześniej nie miała zębów i szczoteczki;) Za to jak myłam swoje zęby z nią na rękach, to wyrywała moją szczoteczkę i szturchała nią w mojej buzi, jak tylko mogła. W sumie najwcześniej chyba pojawił się pęd do walenia w klawiaturę komputerową i przeciągnie palcem po telefonie, jak u większości niemowląt wyrastających na cyberdzieci.

W wieku 13 miesięcy Marysia potrafi już:
- wycierać serwetką buzię,
- przekładać pranie z kosza do pralki i wyjmować je z pralki (a czasem mokre znowu wciskać do pralki),
- strzepywać pranie i podawać mi je,
- szurać mopem po podłodze (zazwyczaj podkrada mi go i zabiera do swojego pokoju na mycie, dzisiaj była o niego prawdziwa kłótnia, och, żeby te jej zamiłowania się utrzymały przez kolejne 20 lat;)),
-wycierać ręcznikiem papierowym podłogę,
- markować czesanie, niekoniecznie trafiając grzebieniem we włosy,
- przykładać telefon lub domofon do ucha i wołać "baba",
- podawać gościom buty,
- wyciągać naczynia ze zmywarki (z lekkim stresem z mojej strony, ale póki co bez strat),
- urywać papier toaletowy i podawać osobie w wc (to typ tropiciela, więc czasem mnie podgląda),
- prychać, kaszleć, ziewać, stękać przy wychodzeniu pod górę czy po schodach (to chyba od babci).

Nie mówię tu o samodzielnym jedzeniu czy ściąganiu własnych butów, bo to zwykłe umiejętności przydatne w życiu dziecka i z czasem przez nie nabywane. Ale strzepywanie prania do niczego nie jest jej potrzebne, po prostu robi tak, bo widzi, że ja robię. Strasznie mnie to bawi. Dziecko patrzy, podgląda dorosłych, przejmuje pewne zachowania, przyjmuje jako swoje,chyba wychodzi z założenia, że tak się robi i tak ma być. Zresztą dlatego tak ważne jest, żeby uprawiać rodzinnie sport, czy zdrowo się odżywiać. Hmm... może już czas zacząć ćwiczyć razem jogę?