Licytujemy dla Zuzi

niedziela, 7 czerwca 2015

Fotografowie z całej Polski zrobili na Fejsbuku bardzo fajne wydarzenie, bo oddali po jednej sesji zdjęciowej do licytacji na rzecz chorej Zuzi. Niektórzy nawet tam, gdzie była zażarta walka podarowali sesje również dla drugiego, a nawet trzeciego miejsca. Mi udało się wylicytować trzy sesje w Warszawie. Jak się jest matką, to los takich dzieci nie jest obojętny. I przypomina sobie człowiek, żeby podziękował temu na górze, że ma zdrowe dziecko. Albo względnie zdrowe, bo przy takiej tragedii atopki czy alergie, to pikuś.
Jednej sesji w ogóle nikt nie licytował i przykro mi się zrobiło, że ktoś przekazał dar serca i ma przepaść. A darczyńca może na długo zrazić do takich akcji. Wbiłam więc kwotę o kilkanaście % wyższą niż cena wywoławcza i tak zostało. Na pewno nie wszyscy darczyńcy są świetnymi fotografami, więc może dlatego zabrakło popytu na ich usługi, ale przecież liczy się tu wyższy cel, a w sumie jest spora szansa, że chociaż ze 2-3 zdjęcia ładnie wyjdą.
Jedna sesja właśnie za nami. Pani ma studio w miejscu, przy którym Skarbka z Gór to jeszcze Praga ;) Ale chociaż Marynia wyspała się po drodze. Pani fotograf była taka sobie. Miała 2-3 stałe głównie różowe stylizacje i cały wieszak tiulowych sukienek (kazała nic nie brać ze sobą). Do tego niestety żadnych alternatyw. Jak do różowej tiulowej kiecki i różowego tła chciałam dostawić miętowe krzesło a nie różowe, to popatrzyła na mnie troszkę jak na debila.Więc ta sesja była mocno tiulowo-pinkowo-kwiatkowa. Za to Pani miała też kilka fajnych gadżetów, np. małe pianinko czy łóżeczko, które na pewno ubogacą zdjęcia.

Ale myślę, że kilka zdjęć wyjdzie ładnie. A jak nie, to jeszcze dwie sesje przed nami - będą  poprawki ;)

0 komentarze

Prześlij komentarz