Prezent dla mamy na Dzień Matki - kolejny uszytek

czwartek, 26 maja 2016
Nie chciałam kupić kolejnego kremu. Chciałam coś dać od siebie. Chciałam uszyć, bo po pierwsze szycie sprawia mi przyjemność, bo drugie miałam akurat szyciowy pomysł, a po trzecie, chciałam udowodnić mojej mamie, że też potrafię coś uszyć. Moja mama skończyła szkołę krawiecką, w młodości projektowała i szyła sobie piękne sukienki, potem mi maleńkie sukieneczki, a potem jak oczy były już nie te - zawsze jeszcze uszyła zasłony, pościel Mani czy skróciła spódnicę. Nigdy nie chciała uczyć mnie szyć, żebym nie traciła na to czasu. Ale chodziło to za mną, oj chodziło. W końcu na 30-ste urodziny mężny kupił mi maszynę i od pół roku udaję, że szyję, jak już uda mi się położyć Manię spać, posprzątać dom, wykąpać się i mieć siły - czyli rzadko. Projekt ten był szczególny, bo z jednej strony miała to być niespodzianka, więc nie mogłam jej spytać o instrukcję, a z drugiej strony chciałam uszyć coś nieprzeciętnego.



Wymyśliłam sobie poszewkę na jaśka. Wymyśliłam sobie wypustkę. Wymyśliłam sobie kryty suwak ukryty pod wypustką. Nic z tego nigdy nie szyłam. Znalazłam poradnik na lubianej przeze mnie stronie Adela Szyje, u której kiedyś widziałam ten suwak pod wypustką. Mania wybrała materiały w pipi, czyli biedronkowe. Siadłam, skroiłam, przyszpilkowałam, przeczytałam instrukcję obsługi nowym dla mnie stopek i uszyłam. Skończyłam po północy. Poszewka wyszła mi na 44 cm szerokości - chciałam, żeby była elegancka lekko stercząca, a nie taka opięta. Nie pomyślałam, że sterczą ładnie te, które są czymś usztywnione, a taka z miękkiej bawełny pościelowej po prostu klapnie.




Kolejny wieczór prułam. Z braku czasu wypustki wszyłam już odważniej - od razu metodą kanapki (bez uprzedniego przyszywania ich do jednej strony poszewki). Na ostatnie 10 cm zabrakło mi nici w bębenku i musiałam jeszcze przewlekać ją na szpulkę o 00:30 przy opadających powiekach. Ale wyszła, jest, praktycznie idealna, z wypustką w równej odległości od rzędów kropek (pierwszy raz szew mi ciut zjechał, więc drugi raz naprawiłam i to). Uwielbiam ją i mama też była pod wrażeniem.



0 komentarze

Prześlij komentarz