Dla większości to rocznica wybuchu wojny, dla rodziców to dzień
rozpoczęcia szkoły. A dla nas?
Trochę data magiczna, bo sporo ważnych rzeczy
się wtedy wydarzyło:
1/09/2012 wzięliśmy z mężnym ślub
1/09/2013 wprowadziliśmy się do własnego mieszkania
1/09/2014 urodziła się Mania, po czasie, ale coś mi mówiło,
że poczeka, żeby być naszym rocznicowym prezentem
„Ciekawe, co musicie zrobić za rok, żeby utrzymać poziom?”,
zastanawiała się w szpitalu moja przyjaciółka. „Nie wiem, ale przeżyć nam na
razie wystarczy. Może przygarnę psa?”, zażartowałam.
Niestety:
Niestety:
1/09/2015 byliśmy w Gruzji i GPS wywiódł nas jeepem w jakiś
dziki skrót, po czym padł akumulator na środku „stepu”, „Toż to pustynia! Czasem
przez dwa dni nikt się tu nie pojawia!!”, powiedział mężczyzna, który na nas
wpadł i odpalił nam silnik z kleszczy. (Na szczęście na pagórku działały telefony i człowiek z agencji wynajmu samochodów obiecał po nas
przyjechać, ale lokalny mieszkaniec pojawił się szybciej).