Jakie kupić buty dla dziecka

piątek, 28 września 2018

Zakup pierwszych niemowlęcych butów do chodzenia był dla mnie trudny. W teorii byłam otrzaskana - oglądałam odcinek "Mamo, to ja" o butach z udziałem fizjoterapeuty Pawła Zawitkowskiego, czytałam jego książkę "Mamo, tato, co ty na to", na szkole rodzenia rozmawiałam z rewelacyjnymi fizjoterapeutkami. Ale praktyczne wzięcie buta do ręki i ocena, czy jest odpowiedni, były wyzwaniem. Teraz kupno kolejnych butów jest jak kupno rękawiczek, więc chętnie podzielę się z Wami swoją wiedzą. Chociaż dla Was oczywiście jest to wiedza "papierowa", a tę praktyczną też musicie zdobyć same. W razie wątpliwości nie bójcie się pytać pani w sklepie, ewentualnie zaczepić panią ze starszym dzieckiem.


Niechodki do wózka

Małe niemowlę ma zakładane buty głównie do zdjęć. Czasem też wiosną i jesienią do wózka czy zimą, jak kombinezon nie ma wbudowanych stóp. Takie buty z miękką podeszwą, w których dziecko może bez problemu czworakować, nazywane są zwykle niechodkami. Ich kupno jest proste - powinny być miękkie.



Co, gdy dziecko uczy się chodzić?

Tu mamy dwie szkoły. Jedna mówi, że dziecko uczące się chodzić powinno chodzić jak najwięcej bez butów (boso lub w skarpetach). Argumentuje, że stopa jest miękka, elastyczna, w fazie kształtowania się i zakładanie obuwia utrudnia jej naturalny rozwój. Bo człowiek jak każde zwierzę stawia najpierw nieporadne kroki, nogi jeszcze mu się trzęsą, potem coraz lepiej utrzymuje równowagę, a mięśnie i ścięgna wzmacniają się przez pracę (naturalny fizjologiczny ruch), żeby po jakimś czasie dojść do perfekcji ruchu. Zakładanie butów może tę pracę zaburzyć. Puszczamy więc dziecko po domu boso, a gdy jest zimno, to w skarpetach lub bardzo miękkich kapciach (jak te poniżej).


Druga szkoła mówi: Wszystko pięknie, ale zwierzę chodzi po trawie i ziemi. I dziecko też powinno chodzić boso, ale tylko po naturalnej powierzchni, tj. po trawie czy piasku. A beton, asfalt, terakota czy nawet drewniana podłoga jest już zbyt twarda i nie amortyzuje kroku, daje zbyt duży nacisk na mięciutką jeszcze stopę. I na takie powierzchnie trzeba zakładać buty o wyprofilowanej wkładce, która pozwala utrzymać naturalne wysklepienie stopy. Stąd w domu bez dywanów zalecane są kapcie trzymające nogę ale nadal z miękką podeszwą (jak te poniżej). 


Ja osobiście uznaję argumenty tej drugiej szkoły, co nie znaczy, że gdy jest ciepło, moje dziecko nie biega często po domu boso (i generalnie im starsze tym więcej biega).

Jakie buty wybierać?

Kiedyś ortopedzi zalecali wysokie sztywne buty za kostkę na sztywnej podeszwie, żeby mocno trzymały stopę. W praktyce stopa była jak w gipsie, a mięśnie źle pracowały. Takie buty nadal mają swoich zwolenników (głównie lekarzy starszej daty), ale większość ortopedów i chyba już wszyscy fizjoterapeuci zalecają buty miękkie i elastyczne. Żeby izolowały stopę od zimna, brudu i nierówności terenu, wspierały ją w pracy, ale nie ograniczały jej ruchu. Fizjoterapeutka, z którą rozmawiałam, opowiadała, że przychodzi do niej sporo rodziców, bo dziecko źle chodzi, a jak ściąga mu toporne buty, to pięknie przebiega przez gabinet.

Dobre buty wiosenno-jesienne powinny być do kostki, z elastyczną podeszwą, która zgina się cała bądź chociaż pod palcami na 1/3 ich długości. Fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski żartuje, że but powinien przejść test Gustlika z "4 pancernych i psa", który to po przejściu przez rzekę wyrzynał swoje buty. Podeszwa powinna być wyprofilowana z podniesioną wewnętrzną częścią śródstopia i lekko w łuku poprzecznym, żeby zapobiegać płaskostopiu podłużnemu i poprzecznemu. Zapiętek powinien być usztywniany, ale to nie oznacza jakiegoś specjalnego usztywniacza, a tylko tyle, że powinien być taki jak w dorosłych skórzanych pantoflach czy adidasach - troszkę sztywny. I wszystkie dziecięce buty, które mają zabudowaną pietę, mają ten sztywny zapiętek. Buty powinny mieć sznurówki lub rzepy, żeby doregulować je do szerokości stopy. I żeby stopa poruszała się z butem, a nie w bucie. Osobiście polecam rzepy - pozwolą Ci szybciej założyć dziecku buty, a trzylatkowi umożliwią samodzielną naukę zakładania.


Buty zimowe są z racji zimna dłuższe (za kostkę), grubsze i na grubszej podeszwie, a przez to trochę sztywniejsze niż wiosenno-jesienne. Z racji tego trochę gorzej się dzieciom w nich chodzi niż w butach krótkich i ciężej się je ubiera. Zwróćcie uwagę, czy zrobione są z wodoodpornego materiału, a jak chcecie, żeby można w nich było wejść w głębszą kałużę powinny mieć częściowo wszyty język. Bardzo mocno optuję za takimi z rzepami, bo lepiej dostosowują się do stopy. Osobiście testowaliśmy buty membranowe jak poniżej (2x Mrugały i 1x Ecco) - nigdy nie przemokły. Są jeszcze sniegowce typu UGG, ale szczerze - noga w nich bardziej lata, buty się wtórnie koslawią, ich zaletą jest tylko to, że sa dosyć ciepłe i ładnie wyglądają na Instagramie.


Na lato dobre są półsandały lub sandały. Te drugie nie powinny być na cieniutkich paseczkach, bo takie nie trzymają dobrze stopy. Takie można założyć okazjonalnie na imprezę, a z codziennym chodzeniem poczekać aż dziecko będzie miało chociaż 3-4 lata. 

Sandały dla dziecka rocznego-dwulatka powinny mieć zabudowaną piętę. Dopiero po skończeniu przez dziecko trzech lat można myśleć o otwartej pięcie, ale nadal z grubym stabilnym paskiem nad piątą. Trochę inną kategorią butów są te z anatomiczną podeszwą jak Scholl czy Birkenstock. One mimo braku zabudowanej pięty dosyć dobrze trzymają stopę właśnie podeszwą.




Powyżej: 1) półsandały najlepiej utrzymają stopę, gdy dziecko właśnie uczy się chodzić (chroni palce), 2) klasyczne sandały dla maluszków, 3) otwarta pięta, ale nadal bardzo stabilny but (tak od 2-3 lat), 4) Birkenstocki z anatomiczną podeszwą .

Aha, i wszystko powyższe dotyczy zdrowych stóp, bo jak ortopeda lub fizjoterapeuta stwierdzi jakieś odstępstwo od normy, np. koślawość stóp, kolana iksowate lub beczkowate, czy po prostu fakt, że dziecko zaczyna źle stawiać stopy, to takie rzeczy koryguje się obuwiem ortopedycznym / profilaktycznym (jak te poniżej, w naszych czasach były paskudne, teraz są piękne, co?). Nie kupujemy natomiast butów ortopedycznych na wszelki wypadek.


Co jeszcze?

Nie kupujemy butów za dużych, żeby starczyły na dłużej - dobrze jakby były kilka milimetrów dłuższe, bo stopa dziecka szybko rośnie, ale nie dwa rozmiary większe, bo nie będą trzymać się stopy i zrobią więcej złego niż dobrego. Niestety w butach z krytym palcem musimy to sami wymacać, natomiast Emele mają w większości dobrych sklepów buty wzorcowe ze specjalnie wyciętą częścią nad palcami, co jest bardzo wygodne przy zakupie. W niektórych butach można też wyjąć wkładkę i postawić na niej stopę. 

Po jakimś czasie sprawdzajmy, czy buty nie robią się ciasne, bo wtedy ściskają stopę, powodując napięcie mięśni i podwijanie palców. U dzieci łatwo ten moment przegapić. 

Co z używanymi butami?

Dyskusyjne jest ubieranie butów po innym dziecku. Sporo ortopedów odradza takie buty. Bo nawet jak mamy je po starszym rodzeństwie lub kuzynach i wiemy, że nie miały problemów skórnych czy ortopedycznych, to wkładki są już ukształtowane - pod ciężarem ich ciała dostosowały się do kształtu ich stopy. Druga grupa mówi, żeby nie przesadzać, że większość z nas nosiła buty po rodzeństwie i zwykle nie mamy problemów ze stopami, a od dobrych butów używanych bardziej szkodzą nowe niewyprofilowane buty z dyskontu za 20 zł. Czasami widzę malutkie dzieci w tak złych butach, że chyba wolałabym, żeby nosiły dobre używane.

Pamiętajmy, czasem też jest tak, że dziecko wyrosło z butów chwilę przed końcem sezonu i w nowych butach chodziło np. 2 tygodnie (podobnie jest z przejściowymi sezonowo butami) czy butami na wielkie wyjścia. Takie buty możemy w miarę bezpiecznie po znajomym dziecku przygarnąć.

Jakie marki?

Powszechnie chwalone są m.in. (alfabetycznie):

  • Bartek - polska marka produkująca z zagranicznych komponentów, ja z nimi mam taki problem, że z racji tego, że są różni dostawcy spodów, niektóre są fajne i elastyczne, a niektóre zbyt sztywne (trzeba się odrobię znać i macać); dostaliśmy jedną parę po kuzynce z końca sezonu i były ok., ale sztywniejsze niż Emele, z których Mania wtedy wyrosła,
  • Befado - polska marka tanich i przyzwoitych butów (gł. kapci), przy czym niektórym dzieciom (w tym Mani) pocą się w nich nogi, więc ja wybieram te bardziej sandałkowate lub te ze skórzaną wkładką i jest ok,
  • Ecco - dobre zagraniczne buty, miękkie, dobrze trzymające nogę, jedyną ich wadą jest cena (w dużych miastach w outletach kosztują tyle co inne polecane z aktualnej kolekcji); Mania nosiła 2 pary wiosenne, 1 zimową (wodoodporny Gore-tex) i 1 sandały,
  • Elefanten z Deichmanna - tania a całkiem niezła marka dla oszczędnych, polecana przez fizjoterapeutów z tych sieciówkowych
  • Emel - dobre polskie buty, szczególnie polecane na pierwsze kroki, mieliśmy jedną parę cudownie miękkie,
  • Mrugała - dobre polskie buty, piękne wzory, my testowaliśmy 1 buty wiosenne i 2 pary zimowe (membrana Te-Por, nigdy nie przemokły, można w nich było wskakiwać nawet w kałuże),
  • Lasocki - też fajne polskie buty, niedrogie, na pewno dobre dla kilkulatków, o tych najmniejszych butach nic nie słyszałam
  • Primigi - fajne włoskie buty, pieliśmy jedną parę wiosenną przywiezioną z Włoch i była cudownie wygodna i miękka, ale w Polsce jakoś na takie nie trafiłam,
  • Renbut - kolejna niezła polska firma produkująca niedrogie buty i kapcie.
  • Super-fit - mają m.in. kapcie, troszkę lepsze, ale droższe niż Befado.
Nie dałam do powyższego zestawienia Geoxa, bo u nas po miesiącu (!) noszenia przetarły się podeszwy (Mania jeździła wtedy na biegówce na tyle wolno, że nie hamowała prawie wcale butami), a producent reklamacji nie uznał, więc mam bardziej niż mieszane uczucia o tej marce.

0 komentarze

Prześlij komentarz