Marysia od jakiś dwóch tygodni mówi "tak". I to nie byle jakie: pewne, zdecydowane, akcentowane. Już trochę świadome, ale nie zawsze. Na "nie" kręci głową, ale też już czasem mówi.
Tworzy mi taką iluzję rozmowy.
Tworzy mi taką iluzję rozmowy.
Ja: Marysiu, jesteś głodna?
M.: Tak!
Ja: A chcesz bułkę?
M.: Tak!
Ja: To proszę...
M.: Nie.
Jest ekspertem od wszystkiego (jak każdy Polak).
M.: Tak!
Ja: A chcesz bułkę?
M.: Tak!
Ja: To proszę...
M.: Nie.
Jest ekspertem od wszystkiego (jak każdy Polak).
Ja: Myślisz, żeby potrzymać twoje koszulki jeszcze w wybielaczu?
M.: Taaak!
Do tego ma trochę nowych bobomigów jak jabłko, mleko, trochę słów jak dziadzia, dom, sii...
M.: Taaak!
Do tego ma trochę nowych bobomigów jak jabłko, mleko, trochę słów jak dziadzia, dom, sii...
Na spacerze:
Babcia: Marysiu, chcesz pochodzić na nóżkach?
M.: Tak!
Wyciągana stawia opór.
Babcia: To co chcesz?
M.: Dom!
Zresztą, wszystkie sposoby komunikacji są dobre. Ostatnio wyciągnęła miseczkę z szuflady, podaje mi ją i kaszle.
Babcia: Marysiu, chcesz pochodzić na nóżkach?
M.: Tak!
Wyciągana stawia opór.
Babcia: To co chcesz?
M.: Dom!
Zresztą, wszystkie sposoby komunikacji są dobre. Ostatnio wyciągnęła miseczkę z szuflady, podaje mi ją i kaszle.
Ja: Aaa, kaszę chcesz?
M.: Taaak!
M.: Taaak!
0 komentarze
Prześlij komentarz