Fakty i mity o RWFach

czwartek, 21 kwietnia 2016

Kiedyś jeździliśmy bez fotelików i żyjemy. Dziecko miało wygodnie, mogło sobie pospać wzdłuż na kanapie. 

FAKT Było nam przyjemnie i wygodnie, ale żyjemy tylko dlatego, że nigdy nie ulegliśmy wypadkowi (a w każdym razie nie poważnemu), ALE! to nie znaczy, że wtedy ludzie i dzieci nie ginęli. Po prostu, ilość zabitych i rannych w stosunku do wielkości populacji jest na tyle mała, że prawie nikt z nas nie ma ofiar wypadków samochodowych wśród bliskiej rodziny i najbliższych znajomych. Tak samo jak zapewne nie znamy nikogo, kto zginął w wypadku lotniczym, co wcale nie znaczy, że w takich wypadkach nie ma ofiar śmiertelnych. Niestety w naszym umyśle jest zakodowane, że jak coś nas nie dotyczy, to tak do końca nie istnieje. Jak dobrze pomyślimy, to zwykle jakaś historia nam się przypomni. U mnie w Sandomierzu była kwiaciarnia, do której często zaglądałam - po kwiaty, po ziemię, po różne bibeloty na prezent, bo kiedyś najwięcej ich było w kwiaciarniach. Prowadził ją wesoły młody mężczyzna i jego naprawdę przepiękna żona. Wybudowali dom, rozbudowali kwiaciarnię. Mieli chyba dwoje dzieci. Któregoś dnia mieli wypadek - kierujący mężczyzna wyszedł z niego z obrażeniami, jego żona i dzieci zginęli. Został sam, bez rodziny, w pustym domu, kwiaciarnia podupadła. Widziałam go później na ulicy - wrak człowieka. Być może dzieci miałyby szansę przeżyć porządnie zapięte w dobrych fotelikach (pytanie czy w ogóle miały jakiekolwiek w tamtych czasach). To, że właśnie my żyjemy, znaczy, że mieliśmy szczęście, że nie uczestniczyliśmy w żadnym wypadku (nie mówię o zwykłej stłuczce). Bo gdybyśmy uczestniczyli, mielibyśmy małą szansę na wyjście z niego bez szwanku.  



Dobrze/Mało/Powoli jeżdżę. Nie będę mieć wypadku. 

MIT To, że mało jeździsz, przekłada się na mniejsze doświadczenie. Jak jeździsz dużo, możesz się kiedyś poczuć zbyt pewnie na drodze i przecenić możliwości swoje i swojego samochodu. A nawet jak faktycznie jesteś bardzo dobrym kierowcą, pamiętaj, że na drodze jest duża liczba słabych kierowców i różne przypadki losowe, np. wybiegający na drogę pies (żeby tylko nie dziecko), kierowca, który nagle zasłabnął (to dotyczy także Ciebie), strzelająca opona, usterka samochodu, butelka, która poturlała Ci się pod nogi/pedały, oślepienie przez światła/słońce, gwałtownie zmieniające się warunki pogodowe.  



Jeżdżę tylko do sklepu. Nie będę mieć wypadku. 

MIT Gdzieś czytałam, że 60% wypadków odbywa się do 2 km od miejsca naszego zamieszkania. Wg danych Komendy Głównej Policji w 2015 roku 72% wypadków miało miejsce na terenie zabudowanym.  


Foteliki RWF są drogie. 

FAKT Najtańsze foteliki RWF kosztują ok. 700 zł. ALE! Ich wysoka cena wiąże się z większą ilością zastosowanego plastiku i metalu, bo w tym przypadku to fotelik przyjmuje na siebie większość siły uderzenia, a nie ciało dziecka. Nie dopłacamy więc za bajery, tylko za bezpieczeństwo.  


Nie stać mnie na RWF.  

FAKT/MIT W naszym społeczeństwie jest sporo osób biednych, których na wiele rzeczy nie stać. Jeżeli faktycznie ledwo wiążesz koniec z końcem, jedyne co mogę powiedzieć, to że mi przykro. Niestety jest też sporo niezamożnych osób, które twierdzą, że foteliki są drogie, a w pokoju ich dziecka jest kilkanaście FisherPrice'ów każdy po 80-150 zł i sterta nowych ubranek, z których niektóre zdążą założyć raz. Albo mają drogi samochód, a w nim fotelik z Biedronki po 40 zł. Albo nie stać ich na fotelik, ale na papierosy i piwko już stać. I to mnie trochę wkurza. Ja nie jestem biedna, ale z natury jestem oszczędna, rozglądam się za wyprzedażami, kupiłam używane meble na Olx. Fotelik byłam gotowa kupić jeden z najdroższych. Jak jednorazowo to dla Ciebie duży wydatek, to poproś rodzinę o dorzucenie/zrzucenie się na fotelik na prezent z okazji narodzin/chrztu/pierwszych urodzin. A może warto odłożyć 500+ z dwóch miesięcy? W końcu to pieniądze na dziecko, a co ważniejszego jest od jego życia?


Po przesadzeniu dziecka z fotelika pierwszego do FWFa przestało się ono denerwować. 
Dziecko lubi jeździć przodem.  

FAKT/MIT Dzieci robią się spokojniejsze po przesadzeniu ich z pierwszego fotelika do następnego FWFa, ale tak samo robią się spokojniejsze po przesadzeniu ich do następnego RWFa. Wynika to z tego, że siedzą wyżej i bardziej pionowo. Roczne dziecko chce widzieć coś więcej niż podsufitkę w samochodzie. Moja ponadroczna córka większość jazd przesypiała, ale jak nie spała, to się irytowała i próbowała podnosić głowę - jak żółw przewrócony na plecy. Po przesadzeniu w następnego RWFa zapanowała ogólna radość i spokój. A w ogóle, to skąd dziecko ma wiedzieć, czy lubi jeździć przodem, skoro nigdy tak nie jeździło?  


W RWFie dziecko mało widzi.  

MIT W RWFie dziecko widzi tyle samo lub więcej niż w FWFie. Tak samo widzi boczną szybę, a do tego tylną (nawet całą, bo możesz zdemontować zagłówek). Dziecko siedzące przodem zza oparcia i zagłówka przedniego siedzenia widzi bardzo mało.  


RWF zajmuje więcej miejsca.  

MIT Prawdą jest, że objętościowo zajmuje on więcej miejsca. Ale zapominamy/nie wiemy o tym, że przy FWFie powinniśmy zostawić odpowiednio dużo miejsca między fotelikiem a oparciem przedniego fotela (ok. 50 cm od skraju kanapy) - w przeciwnym przypadku dziecko może mieć połamane nogi w wypadku albo przy słabiej zamontowanym foteliku nawet uderzyć głową w oparcie przedniego fotela. I niestety chyba nikt tego 50 cm nie przestrzega. Także, gdy mały bardzo mały samochód, to montując fotelik z tyłu, niezależnie czy to RWF czy FWF, musimy fotel przed nim przesunąć do przodu, często maksymalnie, dla bezpieczeństwa dziecka.



W RWFie nie widzę dziecka.  

FAKT/MIT Po pierwsze, zawsze można zamontować lusterko. A po drugie i najważniejsze, kierowca ma patrzeć na drogę, a nie dziecko. Nie wyobrażam sobie prowadzenia samochodu i wykręcania głowy, niezależnie od tego, czy fotelik mam na tylnej kanapie przodem czy tyłem. Przez pewien czas moja mama gorzej się czuła i żeby ją odciążyć, zaczęliśmy na zmianę z mężnym podrzucać Manię do niej. Pakowałam dziecko w fotelik, zapinałam mocno pasami i jechałam, na chwilę zamieniając się z matki w kierowcę. Nawet w skrajnej sytuacji, gdy dziecko zacznie wymiotować lub dławić się, i tak musisz zatrzymać samochód (nawet na światłach awaryjnych na środku drogi) i z niego wysiąść, żeby mu pomóc.


W RWFie dziecku nie mieszczą się nogi. 

MIT Moja trzylatka spokojnie mieści się w swoim RWFie, a nie jest on wcale największy dostępny na rynku. Rodzice nawet czterolatków wożonych w RWFach twierdzą, że nogi jednak im się mieszczą. Często czterolatki muszą je troszkę mocniej zgiąć w kolanach, ale w końcu od tego są kolana ;) Sam fotelik działa tak, że im bardziej go pionizujesz, tym bardziej jego dół odsuwa się od oparcia kanapy i robi się coraz więcej miejsca na nogi. Dodam więcej, sporo dzieci przesadzonych do FWFa skarży się na cierpnące nogi, bo one niestety wiszą, przez co uciskają tylną stronę kolan.


A w ogóle, po całą tę dyskusję można zamknąć jednym komentarzem: Tu chodzi o BEZPIECZEŃSTWO, nie o chciejstwo dziecka (a często nawet rodzica, bo dziecku wszystko jedno). Tak samo jak łapię dziecko za rękę przy ulicy, jak podaję mu leki w trakcie choroby, jak pozwalam kłuć do badań, tak samo wkładam je do dobrego RWFa, nawet mimo lekkich objawów choroby lokomocyjnej, które ma moja córka.


Przeczytaj inne wpisy o fotelikach samochodowych.
Zdjęcie: National Highway Traffic Safety Administration

0 komentarze

Prześlij komentarz