Grube lalki Barbie

poniedziałek, 22 lipca 2019

Kupiłam Mani grubą lalkę Barbie pod choinkę. Tak naprawdę nie grubą, a normalną. Ta grubość już tak siedzi w naszej głowie, że na lalkę Barbie o normalnych proporcjach większość osób powie "gruba". Bo przecież "normalną" jest lalka o proporcjach, których nie ma żadna kobieta na świecie. 

"O, faktycznie jest gruba!?", słyszę najczęściej, a po sekundzie przychodzi refleksja "Tzn. nie jest gruba, ale różni się od tych, do których się przyzwyczaiłyśmy".

Czy grubość lalki ma znaczenie?

Często słyszę, że nie ma. Że to jakaś fanaberia. Że przecież my się bawiłyśmy tymi Barbie anorektyczkami i nic się nam nie stało. Czyżby? To wrzuć na Facebooka czy Instagram zdjęcie, na którym wyglądasz grubo czy niekorzystnie. Nie? No właśnie. Wszystkie starannie selekcjonujemy swoje zdjęcia, ba!, w Internecie popularnością cieszą się instruktaże jak się ustawić, żeby wyglądać szczupło na zdjęciach i zauważyłam, że nawet tancerki, które nie mają grama zbędnego tłuszczu, tak się ustawiają. I ja może też bym tak robiła, gdyby mi wychodziło ;) Chociaż w sumie, stanie na jednej nodze z nienaturalnie wysuniętą drugą i koniecznie postawioną na palcach jakoś do mnie nie przemawia.

Nigdy też nie słyszę od innych kobiet "muszę być zdrowa" tylko "muszę schudnąć". Ta chudość jest naszą mniejszą lub większą obsesją. Badania pokazały, że statystyczna kobieta chciałaby mieć 3 kg mniej. A do tego wydaje się sobie grubsza niż jest naprawdę. Czy to nie przez szczupłe pogodynki, aktorki, celebrytki? A czy jesteś pewna, że małego ziarenka do tego nie dorzuciła Twoja Barbie? Ja nie jestem, więc wolę córce pokazywać normalne wzorce.

Barbie w wersji "przed" i "po" wg artysty Eddiego Aguirre, 2011, źródło: strona autora

Zresztą w tym zakresie mamy też dowody naukowe - badania z 2006 roku przeprowadzone przez Helgę Dittmar, Emmę Halliwell i Suzanne Ive pokazały, ze dziewczynki, które w młodym wieku miały styczność z Barbie, wykazywały w przyszłości dużo większe przywiązanie do bycia chudym niż te bawiące się innymi lalkami. M.G. Lord, w swojej książce o Barbie napisała, że została ona stworzona by uczyć kobiety, "czego - dla ich dobra lub przekleństwa - oczekuje od nich społeczeństwo".

Wreszcie normalna lalka Barbie

Naukowcy i artyści udowadniali wielokrotnie, że kobiety o proporcjach lalki Barbie nie istnieją. Nawet anorektyczki nie mają takiej talii, bo, uwaga, poza zapadniętym brzuchem mają jeszcze żebra, jelita, wątrobę. I wychudzone tracą biust. Kobieta o proporcjach klasycznej Barbie złamałaby się w pół, nie mogłaby też utrzymać tak dużej głowy na drobnej szyi i ustać na tak małych stopach. Jasne, jest kilka wariatek na świecie, które chciały tak wyglądać i wycięły sobie kilka żeber, ale nawet im jeszcze trochę brakuje.

Barbie w wersji klasycznej oraz o kształtach przeciętnej kobiety stworzona przez Nickolaya Lamma, 2013, źródło: strona autora

Ja lubiłam swoją Barbie. Właściwie miałam ich dwie, a potem jeszcze Kena. Odgrywałam nimi scenki rodzajowe okołodomowe. I żeby nie było, ma to sporą wartość w socjalizacji dziecka. Ale nie oszukujmy się, najważniejszym gadżetem dla Barbie była szczotka do włosów i duża kolekcja butów. Bogatsze dzieci miały jeszcze różowy samochód lub konia. Albo 10 lalek. Cały okołobarbiowy biznes uczył tylko konsumpcjonizmu.

Nigdy nie myślałam, że moja lalka może być superbohaterką czy naukowcem. Lalka o słodko-pierdzącej twarzy i wielkich ale pustych oczach? Za to do tej pory mam problem ze szczupłymi blondynkami o nogach po szyję, bo zakładam, że są tak samo puste i próżne jak nasze Barbie, a potem często się pozytywnie rozczarowuję. Bo one właśnie w oczach wielu (nie tylko mężczyzn) przestają być człowiekiem i stają się obiektem. I całe życie musza udowadniać, że jest inaczej.

Po wielu latach kultywacji różu i dziesiątek par butów na zmianę Mattel zauważył, że coś nie tak. Może chciał wpisać się we współczesne standardy etyki, a może po prostu chciał odpowiedzieć na rodzący się popyt i na nim zarobić? Raczej to drugie, bo presja społeczeństwa rosła, a przychody firmy mocno spadały w ostatnich latach. To matki na spotkaniach produktowych (tzw. fokusach) regularnie apelowały, żeby lalki miały inne ciała, mniej makijażu, normalniejsze ubrania i by ich ciało było bardziej ruchome (zginane łokcie i kolana).

Powoli pojawiły się lalki o innych kolorach skóry, piegowate, lalki bohaterki, lalki reprezentujące różne zawody, a ostatecznie lalki o różnych proporcjach ciała - bo w prawdziwym życiu każdy jest inny. Niestety po tylu latach oglądania idealnych blondynek te lalki są jakoś mniej atrakcyjne dla starszych dziewczynek (ta chuda blondynka to dla nich "prawdziwa" Barbie). Mam nadzieję, że dla tych mniejszych staną się w końcu normą.

Jakie są nowe lalki? Moje zastrzeżenia

Czy koncepcja nowych lalek mi się podoba? Bardzo. Czy uważam, że wszystko zostało dopracowane? Niekoniecznie. Nowe serie lalek nazywają się Curvy czyli krągła (serio? normalnie wyglądająca dziewczyna jest krągła?), Petite czyli drobna (bo wg twórców niska się źle kojarzy, serio?) oraz Tall czyli po prostu wysoka. Mamy więc lalki "grube", niskie i wysokie - nie ma wersji chudej, bo pewnie nie da się już zrobić lalki bardziej chudej niż obecna. Dla niektóry kontrowersyjne jest już samo kategoryzowanie lalek wg ich budowy ciała. Dobrze, że małe dzieci nie potrafią czytać, ale chciałabym, żeby mogły wybrać lalkę po prostu, sympatycznie wyglądającą, a nie akurat tę nazwaną grubą czy wysoką. Wybrać taką, która jest sportowcem bądź kucharką. Bez zwracania uwagi na proporcje ich ciała. A może, jak już kategoryzujemy, to tę klasyczną powinno się przemianować na Never-Existing-Waist, czyli lalkę z nieistniejącą w rzeczywistości talią? Chociaż amerykańskie media często mówią o niej Barbie With a Gap, czyli Barbie z przerwą między udami :D

Seria Barbie o różnych sylwetkach wprowadzona przez Mattel w 2016 roku

Sama długo szukałam takiej najbardziej normalnej Barbie. Takiej, z którą moja córka mogłaby się utożsamiać. Niestety albo miała ona niebieskie włosy (w USA sprzedają się dobrze, bo kojarzą się z Katy Perry), albo na stałe zgiętą rękę (bardzo podobała mi się pani naukowiec, ale wiecie, czasem trzeba odłożyć mikroskop, a mamy na forach pisały, że części dziewczynek zgięta ręka utrudnia przebieranie tych lalek) albo dany model nie był dostępny w Polsce.

Barbie naukowiec z kolekcji Kariera

Ostatecznie wybrałam jedną z kolekcji Fashionistas i po jej odpakowaniu bardzo się zawiodłam. Może to nie jest kwestia samej serii, a w ogóle Barbie w ostatnich latach. Pamiętam swoją lalkę z dzieciństwa - była zrobiona z dobrego plastiku, ręce były lekko gumowe i poddawały się przy ubieraniu, kulkowy staw barkowy pozwalał podnosić je nie tylko do góry, ale też na boki, a kolana się delikatnie zginały. Ta obecna wygląda tandetnie, jest sztywna i twarda i taka jakaś bardziej plastikowa.

Barbie o bardziej realnych kształtach z kolekcji Fashionistas, fot. własne

Żeby było jasne - ubranka dla klasycznej Barbie są tak przylegające, że w większości nie będą pasowały na modele o innych sylwetkach. 

Prawdziwa lalka nastolatka jeszcze przed Barbie

Nie wiem, czy wiecie, ale lalka podobna do Barbie tylko o normalnych proporcjach ciała powstała w 2014 roku, czyli 2 lata przed tym, jak Mattel pokazał światu model Curvy. Wspomniany wcześniej amerykański artysta Nickolay Lamm stworzył lalkę o wielkości podobnej do Barbie, ale o rozmiarach przeciętnej amerykańskiej 19-latki wg badań własnych i Amerykańskiego Centrum Kontroli Schorzeń. Projekt zebrał budżet w dwa dni w ramach zbiórki społecznej. Lammily poza tym, że ma realne proporcje ciała, ma też normalnej wielkości usta i oczy, twarz bez makijażu oraz normalne ubrania (w wersji podstawowej jest w dżinsowych spodenkach oraz koszuli).

Lammily zwana Anty-Barbie.

Lammily też spotkała się z pewną krytyką, co do jej wykonania. Lalka wyszła dosyć toporna, bardzo źle się ją sadza (a przy sadzaniu rozpinają się jej własne spodenki), ciężko ubiera przez rozcapierzone palce, kolana i łokcie zginają się bardzo ciężko, kostki są nieestetycznie wykonane, a postawiona lalka chwieje się. Wygląda, że autor trochę bardziej skupił się na idei i proporcjach niż funkcjonalności, a przecież jest to zabawka dla dzieci, a nie lalka kolekcjonerska. Niektórzy zarzucają jej też nijaką twarz (ale wg psychologów naturalne twarze pozwalają dzieciom wyobrażać sobie lalkę w różnych emocjach), inni, że przy masowo tyjącym amerykańskim społeczeństwie statystyczna nastolatka niekoniecznie jest wzorem do podążania.

Równocześnie badane kilkulatki polubiły Lammily, mówiły, że przypomina im ich starszą siostrę lub ciocię. Zapytane o karierę powiedziały, że Lammily mogłaby zostać nauczycielką czy specjalistą IT. Że polubiłaby pływanie i jazdę konną. I o to właśnie chodzi. Żeby dziecko mogło nadać swojej lalce charakter. Jak się może domyślacie, w przypadku klasycznej Barbie królowały takie zawody jak makijażystka czy gwiazda estrady.

Dosyć oczywiste, że Lammily kosztuje więcej niż Barbie (to mniej masowa produkcja), ale trzeba przy tym pamiętać, że drogie i ciężko dostępne są dla niej ubranka czy buty na zmianę. Można za to dokupić naklejane pryszcze, blizny czy rozstępy (co może pomóc w samoocenie dojrzewającym nastolatkom), a także podpaski. Mi ta lalka sama w sobie się podoba, a od jej kupna odstraszył mnie brak możliwości łatwego dokupienia butów i ubranek oraz ograniczona funkcjonalność - myślę, że bardziej nadaje się dla 8-latki niż 4-latki. Sam pomysł jednak był w pewien sposób przełomowy i kto wie, czy nie przyczynił się do powstania Barbie w wersji Curvy.

Podsumowanie

Cieszę się, że utrata rynku zmusiła Mattel do odpowiedzi na nawoływania matek o bardziej naturalne proporcje ciała i łagodniejszy makijaż. Uważam, że zmiana ta jest z korzyścią dla dziewczynek. Cieszą mnie nie tylko wersja Curvy, ale też zróżnicowanie wzrostu, naturalniejsza twarz, pojawiające się piegi - przecież nasz świat jest tak pięknie różnorodny. Mam nadzieję, że serie te się dobrze rozwiną, doczekają się ubranek i butów na zmianę i nie będą po macoszemu traktowane przez producenta, bo inaczej mają mniejsze szanse na przyjęcie się na rynku. Wystarczy wspomnieć, że Mattel kiedyś odważnie wypuścił na rynek Barbie na wózku inwalidzkim, ale cieszyła się ona małą popularnością, bo... nie mieściła się w drzwiach domku dla lalek. Istotne jest więc spójne myślenie, jakość i funkcjonalność.

Nie mam nic przeciwko klasycznym Barbie, byłabym w stanie kupić Mani lalkę nawet o figurze super slim, bo przecież na świecie są i ludzi szczupli, i średni, i grubi, chciałabym jednak, żeby były to proporcje faktycznie szczupłej dziewczyny, a nie wymyślonego nieistniejącego tworu, dziwnego ideału, do którego nie da się dojść, a dziewczyny, które próbowały, zrobiły sobie krzywdę. Bardzo brakuje mi jakości wykonania - chyba niedługo spróbuję wygrzebać moją starą Barbie z piwnicy mamy.

PS. Czy wiesz, skąd się w ogóle wzięły pierwotne kształty Barbie? Lalka ta bazowała na niemieckiej lalce dla dorosłych Lilli przedstawiającej postać z komiksów z czasopisma Bild, którą najczęściej kupowano sobie na wieczory kawalerskie.

Niemiecka Lilli, którą mocno zainspirowała się autorka pierwszej Barbie. Źródło: The Vintage News.


Czytaj więcej:

M.G. Lord, "Forever Barbie: The Unauthorized Biography of a Real Doll", Walker Books 2004.
"Does Barbie make girls want to be thin? The effect of experimental exposure to images of dolls on the body image of 5- to 8-year-old girls" by Helga Dittmar, Emma Halliwell and Suzanne Ive, "Developmental Psychology," 2006 Mar, Vol 42[2], 283-292.

0 komentarze

Prześlij komentarz