Nie rozumiem

niedziela, 11 września 2016
Piszę, bo się zirytowałam. 

Właśnie zwijamy się znad wody. Jest 11:50, 25 stopni, za godzinę prognozowane jest 28, później 30. Najwyższa pora schować się w domu lub chociaż w cieniu. A spora grupa ludzi właśnie się koło nas rozkłada. Również z malutkimi dziećmi. Drzew nie ma, jest tylko jasny piasek i błyszcząca woda dodatkowo odbijające promienie słoneczne, przez co odczuwalna temperatura jest wyższa niż rzeczywista.

Park Moczydło, 2 tyg. temu. Analogiczna sytuacja. Wychodzimy przed 12:00. Kolejka do wejścia 15x dłuższa, niż gdy wchodziliśmy po 9:00. Ludzie czekają jakąś godzinę na wejście w pełnym słońcu z niemowlętami na rękach. W środku jest kilka drzew, ale miejscówki pod drzewami już dawno zajęte (oprócz tej, którą właśnie zwolniliśmy). Poza tym patelnia.

Nasz ostatni pobyt w zoo. Dochodzi 12:00, podobne temperatury. Zbliżamy się do wyjścia. Tłum raczej przemieszcza się w drugą stronę. W którymś momencie zostaje rozgoniony. Przejeżdża karetka i zabiera około 5-letniego chłopca, który zasłabł. Do wejścia i kas kolejka kilkudziesięciu osób z dziećmi.

Lekarze mówią, że w lecie nie powinno się wychodzić z domu z niemowlętami i małymi dziećmi między godziną 10/11 a 16. Nie mówię, że trzeba pilnować tych godzin co do minuty,  i tak, wiem, że często w parku wśród drzew jest chłodniej niż w małym mieszkaniu z południową ekspozycją. Ale pamiętajmy, że nasze dzieci nie są cyborgami, ich organizmy są delikatniejsze i bardziej wrażliwe. Osobiście uważam, że wychodzenie z domu z malutkim dzieckiem w upał w samo południe i do tego na pełne słońce jest głupotą.

Zaplanujmy krótkie wyjścia rano lub po południu, a gdy wybieramy się na całodzienną wycieczkę, schowajmy się koło południa do parku, lasu czy pójdźmy na obiad do lekko klimatyzowanej restauracji. Pamiętajmy też o nawodnieniu - w takim miejscu jak plac zabaw, zoo czy plaża dziecko jest tak zaaferowane zabawą, że zapomina o takich rzeczach jak pragnienie, a odwodnienie, nawet lekkie, również zwiększa ryzyko zasłabnięcia czy udaru.

Wydaje nam się, że to nie problem, że to nas nie dotyczy... A potem gdzieś karetka rozgania tłum.

0 komentarze

Prześlij komentarz