Zamówienie taksówki z fotelikiem

czwartek, 11 lutego 2016
Jeżeli kupujemy dobry fotelik po to, żeby bezpiecznie przewozić dziecko, a nie po to, żeby nie dostać mandatu, to tak samo bezpiecznie powinniśmy przewozić nasze dziecko w taksówce, mimo że prawo tego nie nakazuje. I bardzo Was do tego zachęcam, żeby zamawiać taksówki z fotelikami, bo przecież każdy i w każdej chwili może mieć wypadek. Zresztą, tak samo powinniśmy dbać też o swoje bezpieczeństwo i zapinać w niej pasy, mimo że prawo tego nie nakazuje.

Teoria jest prosta, w praktyce tak pięknie nie jest. Na szkoleniu "Bezpieczny Maluch" ratownik medyczny informował, że do sieci taksówkarskiej trzeba zadzwonić kilka dni przed planowaną jazdą i poprosić o taksówkę z fotelikiem. Czasami musimy oczywiście wyjechać gdzieś nagle, ale już wylot na wakacje mamy zaplanowany najczęściej kilka tygodni wcześniej.

Przy okazji jakiegoś kursu służbowego mąż zapytał kierowcę z Elle Taxi o możliwość zamówienia taksówki z fotelikiem. Ten potwierdził, że nie powinno być większego problemu, sam w bagażniku ma fotelik swojego dziecka i w razie czego użycza pasażerom, tak jak większość kierowców. Oczywiście usługa jest odpłatna. Cennik tej firmy za rezerwację takiej taksówki każe dopłacić obecnie 20 zł.


Kilka dni przed naszym odlotem zadzwoniliśmy więc do Elle Taxi z intencją zamówienia taksówki z fotelikiem, która zawiozłaby nas na lotnisko. Elle to jedna z największych firm taksówkarskich w Warszawie, o dużej flocie, wyższych cenach, ale też wyższym standardzie (nie podjedzie raczej po Ciebie stary rozklekotany golf przesiąknięty papierosami, a kierowca raczej nie będzie próbował jechać okrężną drogą, żeby wyciągnąć od Ciebie 5 zł więcej). "Kto, jak nie oni!", pomyśleliśmy. Jak bardzo się myliliśmy. Pani z infolinii powiedziała, że nie może przyjąć takiego zgłoszenia z wyprzedzeniem. Możemy co najwyżej zadzwonić danego dnia rano i liczyć, że ktoś się zgłosi. 

Zadzwoniliśmy więc do Sawa Taxi, również dużej sieci o podobnym standardzie. Pani przyjęła zgłoszenie, ale powiedziała, że nic nie może obiecać, że ktoś może podjąć zgłoszenie lub nie. Stwierdziliśmy, że i tak nie mamy wyjścia, że najwyżej jak nikt się nie zgłosi, to przed planowanym odjazdem jeszcze raz zadzwonimy do Elle, a jak się i tam nie uda, to najwyżej pojedziemy bez fotelika. Niestety sąsiadów, którzy mogliby nas podwieźć, nie było w mieście.

Na szczęście paręnaście minut przed planowaną godziną wyjazdu zgłosił się kierowca z Sawy, że właśnie realizuje kurs kończący się w naszej okolicy i będzie mógł nas zabrać. "Szkoda mi się Państwa zrobiło. Już dwa dni wisi zgłoszenie i nikt się nie zgłosił", powiedział. Porozmawialiśmy. Wytłumaczył nam, że oczywiście można wcześniej zamówić taksówkę, ale i tak nikt się nie zgłosi do ostatniej chwili. Bo gdy kierowca wie, że za pół godziny ma kurs z konkretnego miejsca, to już nie bardzo może wziąć inne zamówienie "na teraz", bo przecież zamawiający nie mówi, dokąd chce jechać, tylko gdzie podstawić taksówkę. Może się więc okazać, że podjedzie pod klienta, a ten mu powie: "Proszę mnie wieźć do Piaseczna" i na ten nasz umówiony kurs on już nie zdąży. Więc tak naprawdę jest on stratny na jednym kursie i nawet te 20 zł dopłaty do fotelika nie zawsze jest wystarczające, żeby mu to powetować. Trzeba więc liczyć, że ktoś właśnie skończy kurs w naszej okolicy i akurat będzie mieć fotelik w samochodzie. 

Poinformował nas, że pod lotniskiem jest spora baza firm taksówkarskich (stoi tam po kilka-kilkanaście samochodów każdej z nich) i raczej nie powinniśmy być problemu, żeby chociaż w jednej taksówce znaleźć fotelik. A Mania miała wtedy 9,5 kg, więc dobry byłby dla nas zarówno fotelik "pierwszy" jak i "następny". I znowu okazało się, że żadna z tych co najmniej trzydziestu taksówek nie ma fotelika, a przez te 20 minut czekania na bagaże i 10 minut czekania w nadziei przy wyjściu z lotniska nikt z fotelikiem spoza lotniska nie przyjął zgłoszenia. 

Nasz wcześniejszy kierowca miał własny fotelik w bagażniku, ale się śmiał, że niedawno musiał go zmienić, bo poprzedni zajmował pół bagażnika i znowu miał problemy z pasażerami z dużymi bagażami, które nie zawsze się mieściły. Pewnie więc część taksówkarzy wyciąga swoje prywatne foteliki z samochodu przed wyjazdem do pracy, żeby mieć więcej miejsca w bagażniku na walizki.

Dopóki więc nie zmieni się świadomość rodziców i nie pojawi się popyt na taksówki z fotelikami, dopóty będzie duży problem, żeby taką taksówkę zamówić.


Inne wpisy w temacie:
Jak bezpiecznie przewozić niemowlę, czyli o pierwszym foteliku
Jak kupić fotelik następny?
Szwedzi wzorem w przewożeniu dzieci (historia fotelika samochodowego)
Fakty i mity o RWFach

2 komentarze

  1. Nie sądziłam, że problem jest aż tak duży. Myślę, że ostatnie zdanie najlepiej podsumowuje sprawę. Dopóki nie będzie popytu dopóty nie będzie fotelików.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno zrobiłam mały eksperyment. Zadzwoniłam do 6 firm taksówkarskich w Krakowie. Żadna nie oferowała fotelika dla dziecka...

    OdpowiedzUsuń