Kolejka drewninana

piątek, 30 września 2016
"Ale i tak będę jej mógł kupić kolejkę, prawda?", zapytał mężny po połówkowym USG, na którym okazało się, że to jednak nie będzie syn. "Jasne, będziesz mógł kupić SOBIE kolejkę":D

Kolejka stała się prezentem od taty na drugie urodziny Marysi. Tak sobie wymarzył. Prezent dobry, na lata, kilkulatki na imprezie układały ją z zaangażowaniem. Myślałam, że dla dwulatki jest trochę na wyrost. Że tata będzie na początku układał, a ona będzie patrzeć. Nic bardziej mylnego. Mania od razu zaanektowała pociąg i sama złożyła kilka torów. Oczywiście bez rodzica tory nigdy nie zamknęłyby się w pętlę, nie miały rozjazdów i skrzyżowań, a pociąg czasami wykolejał.


Powiem Wam, że zabawa przy układaniu jest przednia. "Mozie tak, a mozie tak...", jak to mawia Mania. A może długi wiadukt, a może skrzyżowanie, a może podwójna pętla. Czasem okazuje się, że tylko w jednym kierunku można na daną pętlę wjechać, więc jak Mania ustawi pociąg w drugą stronę (a tylko Mania może go dotykać, chyba że "nie da się" i trzeba pomóc), pętla jest nieużywana. I główny inżynier wprowadza poprawki.
 
Podoba mi się jakość wykonania torów. Lubię brać je do ręki, bo nadal pachną lasem. Porządnie oszlifowane z surowego drewna. Mamy taki komplet bez plastikowych elementów. Trochę żałowałam na początku, że nie ma jakiś drzewek i tego typu drobiazgów, ale Mania skacze nad torami, kuca w środku pętli i nawet ruchome perony z daszkami się nie utrzymują na miejscu, więc już ich nie wyciągamy z pudełka. Za to elementy obowiązkowe to "domek" (stacja), "zjeżdżalnia" (wiadukt) i tunel.

Rozłożone tory zajmują sporo miejsca, układamy je w salonie i zwykle wieczorem składamy. Czasami, gdy uda mi się zrobić mniejsze pętle (co by babcia nie musiała nad nimi skakać), zostają na kolejny dzień. Zresztą mi samo układanie przynosi najwięcej radości, a żeby ułożyć trzeba złożyć. Wczorajsze tory zostawiłam i dzisiaj Mania od razu po obudzeniu jeszcze w piżamie i ze zwichrzonymi włosami pobiegła jeździć swoim pociągiem.

Nasza kolejka została kupiona u polskiego producenta, który ma swoją stronę i wystawia produkty na Allegro. To zestaw XXL. Podobne tylko często mniejsze zestawy możecie znaleźć w Ikea, Tesco czy u takich producentów zabawek jak Brio, Carousel, itp. Bardzo podoba mi się to, że producenci nie weszli na ścieżkę wojenną i nie zaczęli tworzyć własnych standardów. Dzięki temu zestawy wymienione wyżej do siebie pasują i można je łączyć. Można więc na próbę kupić jakiś prosty zestaw np. w Ikea, a potem uzupełnić go o bardziej zaawansowane elementy czy dodatki od innych producentów. A nawet kupić lokomotywę z napędem. My na pewno za jakiś czas zrobimy kolejne zakupy. 

A na razie... mężny musi sobie kupić własny pociąg :D






0 komentarze

Prześlij komentarz