Oglądałam jakiś czas temu polską edycję programu "Top Chef". W jednym z końcowych odcinków Kasia, późniejsza zwyciężczyni, opowiadała, że w obecnej pracy bardzo lubi wykorzystywać mango. Wspominała, jak to w wieku 16 lat dostała pierwszy raz ten owoc od mamy. W sklepach były dostępne np. jogurty o smaku mango, ale to był całkiem inny smak. Tu smak był świeży, intensywny, wręcz oszałamiający, a
"Jadą, jadą misie!" to książka z popularną piosenką nieznanego autora i rewelacyjnymi rysunkami Agnieszki Żelewskiej. Postacie i przedmioty na rysunkach są duże, wyraziste, przy rysowaniu niektórych z nich autorka naśladowała kreskę dziecka. Tekstu na kartkach jest niedużo. Można śpiewać :) Ci co się wstydzą, mogą puścić z YouTube. Marynia kartkuje ją namiętnie. Książka jest solidna, całokartonowa z zaokrąglonymi rogami. Wydało ją nieznane mi
Dzisiaj byliśmy z mężem na warsztatach "Bezpieczny maluch" prowadzonych w Szpitalu im. Św. Rodziny przy ul. Madalińskiego. Warsztaty te prowadzi niezależna organizacja i korzysta z uprzejmości szpitala oraz innych placówek w innych dużych miastach. Są one całkowicie bezpłatne, gdyż finansowane są przez sponsorów, natomiast reklama nie jest nachalna - dostaje się reklamówkę z ulotkami i próbkami, dookoła stoją banery, a kilkuminutowy wykład ma
Dzisiaj drugi raz byliśmy z Marysią w ZOO. Mamy karty roczne, więc będziemy tu często zaglądać. Zresztą ZOO jest najfajniejsze np. w marcu, kiedy ludzi jest bardzo mało, a zwierzęta nie zdychają z gorąca. Co ciekawe nawet afrykańskie zwierzęta, np. lew, dużo lepiej radzą sobie w taką pogodę (w każdym razie nie leży on cały czas plackiem). Mania kocha zwierzęta, potrafi do nich
Decyzja w temacie krzesełka do karmienia nie była dla mnie trudna. Od razu wiedziałam, że nie chcę plastikowo-ceratowego potworka, a krzesła drewniane regulowane typu Stokke były bardzo drogie. Fora potwierdziły, że krzesełka Ikeowskie to dobry i optymalny wybór. Wybrałam droższy drewniany model Blames, bo nie lubię plastiku, a drewno wręcz przeciwnie - to bardzo szlachetny materiał. Obecnie w ofercie sklepu te krzesła są
Chyba moje ulubione ;) Książeczki, które posiadają różne ukryte tekstury, głównie futerka i materiały zaskakują. I to nie tylko dzieci - sama nie mogłam się powstrzymać, by nie pogłaskać milutkiego noska prosiaczka :D Pierwsza taka nasza książka i najlepsza, to angielska "Quack quack". Jest w niej sporo futerek, ale też aksamitny nosek świnki.
Pierwszą książkę z serii "Małpkę Manię" kupiłam z racji tego, że była o Mani. Bardzo szybko się u nas przyjęła, więc dołączył do niej "Hipcio Henryk" tej samej autorki, Kay Widdowson. Książeczki wydało wydawnictwo Olesiejuk (w swojej ofercie posiadają dużo niezłych dziecięcych książek). Są one całokartonowe z zaokrąglonymi rogami oraz wpuszczoną w karton głową zwierzątka, w którą można od tyłu włożyć palec i
Wreszcie nas wypuścili. Jak wyszłyśmy z windy i Marynia zobaczyła nasze drzwi, to strasznie się ucieszyła. Nawet nie myślałam, że je pozna. W domu szalała. "Biegała" z kąta w kąt, rozrzucała swoje zabawki, "rozpakowała" nasz plecak. Banan od ucha do ucha. Nawet przez chwilę zapomniała wisieć na mojej nodze. Okazało się, że antybiotyk był jednak do dzisiaj. Wczoraj Maryni pobrali krew z główki,
Książki tekstylne uważam za najlepsze książki dla malucha, którego schemat poznawczy to oko-ręka-buzia. Są właściwie niezniszczalne. Przy pobrudzeniu/ulaniu albo co jakiś czas przy ślinieniu można je wrzucić do pralki na cykl 30 stopni. Długo naszym hitem nr 1 była książeczka Leka z Ikei za 29,99 zł. Zalecana przez producenta dla dzieci powyżej 6 miesiąca życia, ale u nas poszła w obroty wcześniej.
Książeczki kontrastowe o prostszych rysunkach można pokazywać dzieciom teoretycznie już od urodzenia, w praktyce bardziej od drugiego miesiąca i oczywiście dawać do rąk, jak już będą w stanie je złapać. Książki kontrastowe wydaje: 1) Wydawnictwo Wilga - seria "Książeczki kontrastowe", m.in. "Moje pierwsze obrazki", "Jakie to ciekawe!", "Zwierzęta wokół nas" rekomendowane od 3-ego miesiąca i takie z dodatkiem kolorów od 6-ego m-ca np.
Mój mąż i ja kochamy czytać. U mnie teraz, jak to u matki, trochę mniej czasu na czytanie, ale wieczorem jak Mania śpi czy to w metrze, na urlopie czy to w szpitalu (ehm), zawsze się go troszkę znajdzie. Ku naszej radości, nasze dziecko też kocha książki. Obecnie dużo częściej widzę ją kartkującą jakąś książkę niż bawiącą się czymś innym. Czytać można nawet
Szpitale są złe. Z założenia. Nikt tam dobrowolnie nie chodzi. Chyba że ktoś odwiedza kogoś, kogo kocha. Siedzimy na patologii niemowląt w szpitalu na Niekłańskiej na Saskiej Kępie. Po ok. 30 godzinach, 4 nurofenach, kroplówce i 5 pierwszych dawkach antybiotyku udało nam się zbić gorączkę dochodzącą do 40 stopni. Późniejszy posiew potwierdził bakterię E. Coli. Pacjent był prawie zdrowy, ale trzeba było skończyć
Boże, jak to leci. Chwilę temu pisałam o 8 miesiącach i za chwilę zrobię taki sam wpis na roczek. Marynia jest już taka duża (będę chyba tak mówić aż skończy 30 lat hehe). Wie, które książki na regale są jej, a które rodziców (te zrzuca z szelmowskim uśmiechem). Kocha kicać po kanapie i zrzucać, co się da. Dobrze zasuwa bokiem przy meblach, ostatnio
Siedzimy w szpitalu., Marynia wreszcie przysnęła, gorączka 39,8 stopnia, a w pokoju upał co nie miara. Przyjechaliśmy tutaj po 23, jak okazało się, że wyniki moczu są złe. Maryni założono wenflon i przecewnikowano kolejny mocz do badań. Nacierpiała się bardzo, do prawie 3 rano kwiliła, potem w końcu padła. PS. Dzisiaj miałam wrócić do pracy.